United States or Sri Lanka ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ale była też to kobieta nie z towarzystwa, spotkana przez Seweryna w Alejach, w chwili nerwowego rozdrażnienia. Podbiła go od razu dziwnem spojrzeniem bladych błękitnych oczów i twarzyczką Madonny. Gdy, wbrew swemu zwyczajowi, poszedł za nią, i przemówił przyciszonym głosem stanęła, spojrzała mu w oczy i wyciągnęła doń rękę obnażoną, na której błyszczała obrączka.

W dziesięć zaś może minut później głosem słabym, przerywanym co chwila ciężkim oddechem, przemówił cicho : Tyś dobry... ty jeden... tak, jeden, jedyny, coś mnie nie opuścił... Uczynili to wszyscy: siostra, Ładyżyński, córka... spuścił głowę i umilkł, a dwie łzy duże, perliste zabłysły w jego niebieskich, przybladłych źrenicach i stoczyły się z wolna po wychudłej twarzy.

Ależ to miejsce idealne! wykrzyknął żywo Orlęcki. Dziękuję po raz wtóry! uścisnął dłoń Romana. Dzierżymirski uczynił wysiłek nad sobą, by nie zdradzić się przypadkowo nerwowem głosu brzmieniem i przemówił: Tylko zachodzi tu jeszcze kwestya jedna... A mianowicie zawahał się...

Więc mocarz ów przybliżywszy się do gromady wygnańców przemówił językiem ich ziemi: Witajcie! Oto ja znałem ojców waszych także nie szczęśliwych i widziałem jak żyli bogobojnie i umierali mówiąc: Ojczyzno! Ojczyzno! Więc chcę być przyjacielem waszym, i zrobić przymierze między wami a moim ludem, abyście byli w ziemi gościnnéj i w kraju dobrze życzących.

Szli wolno czas jakiś, pomimo woli zamyśleni. Tak, pani przemówił Topolski, snać błądząc jeszcze myślą hen, daleko, na szczytach Alp, w Szwajcaryi wrażenie to było tak silnem, nie zapomnę go do końca życia. I wie pani? dorzucił, z uśmiechem dziwnym i nagłym o czem mimo woli pomyślałem w owej uroczystej chwili, gdy pierwszy promyk słońca ozłocił cypl śnieżny "Mont Blanc?"

Trwało to sekundę, lecz wystarczyło Krasnostawskiemu, bo to, co wyczytał na wzburzonem obliczu Topolskiego, nadto uzasadniło jego obawy. Wysiłkiem woli, ochłonąwszy z wrażenia, przemówił pierwszy Topolski, wskazując swobodnie na pozór ruchem ręki widnokrąg, gdzie dogorywała już łuna ognia: A zatem, chwała Bogu, już po pożarze!.. My właśnie... Nikczemny! zabrzmiało w ciszy słowo jedno.

Na brzegach porozrzucana Wala się odzież bez ładu, Ani pani, ani pana Nie widać nigdzie ni śladu Tylko z zatoki połową Sterczał wielki głazu kawał, I dziwną kształtu budową Dwa ludzkie ciała udawał. Zdumiewa się wierny sługa, Rozpierzchłych myśli nie złowił; Przeszła godzina, i druga, Nim wreszcie słówko przemówił.

Dziwnem się panu prezesowi, jak widzę, wydaje przemówił, że tytułuje go... Cóż to, przypuszcza pan może, ciągnął dalej, ze swadą, że my tu na obczyźnie nic nie wiemy, kto w kraju u nas przoduje?

Szybko Roman pochylił się ku niej i przemówił miękko: Przepraszam cię, kochanie, przestraszyłaś się, prawda?.. Ale to wina nie moja wagony szarpnęły tak silnie... To ty... Romanie!.. szepnęła kobieta i zarzuciwszy w ślad za tem, z niewysłowionym wdziękiem, obie ręce na szyję mężczyzny, przytuliła się doń czule, składając równocześnie pocałunek na pięknem czole.

A, a... to dobrze... dobrze... pan January zaczerpnął płucami powietrza i po chwili zupełnie już przytomnie przemówił łamanym, cichym głosem: -Mój panie Bolesławie, odsłoń, proszę cię, okno, choć jedno... Tak tu ciemno... Krasnostawski, usłuchawszy natychmiast zlecenia, podniósł roletę. Słońce już było zaszło.