United States or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nagle jednak drzewa parku szumieć poczynają wraz głośniej, księżyc gdzieś ginie, przepada, chmurki zaś drobne pokrywać zaczynają coraz gęściej niebo dotąd pogodne... I zefirek leciutki, wpadłszy do salonu przez balkonowe drzwi, hulać po nim zaczyna... Jeden płomyczek u świec gaśnie, drugi w pobliżu okna pali się wciąż, dygocąc...

Świeci woda o północy, Księżyc okna przewiał wskroś. Pełen mocy i niemocy Księżyc okna przewiał wskroś. Bezimienne i ponure Idą ku mnie poprzez chmurę: Mrok po pierwsze, blask po wtóre, A po trzecie jeszcze ktoś. Gdy tak słucham przyczajony, Ktoś zapukał raz i raz, W moje wrota z tamtej strony Ktoś zapukał raz i raz.

Śnieg skurczył się w baranki białe, w niewinne i słodkie runo, które pachniało fiołkami. W takie same baranki rozpuściło się niebo, w którym księżyc dwoił się i troił, demonstrując w tym zwielokrotnieniu wszystkie swe fazy i pozycje.

*Romeo.* O! Julio, Przysięgam na ten księżyc, co wspaniale Powleka srebrem tamtych drzew wierzchołki... *Julia.* O! nie przysięgaj na księżyc, bo księżyc Co tydzień zmienia kształt swej pięknej tarczy; I miłość twoja po takiej przysiędze Mogłaby również zmienną się okazać. *Romeo.* Na cóż mam przysiądz?

Lada chwila mógł cofnąć się i zniknąć wśród ciemności. Wyskoczyłem z mojej kryjówki, sir Henryk za mną. Zbrodniarz zaklął przeraźliwie i zrzucił ogromny kamień. Roztrzaskał się on o skałę, o którą opieraliśmy się przed chwilą. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności księżyc przedarł się właśnie przez chmury i oświecił bagno. Zbiegliśmy z pagórka, goniąc uciekającego co tchu Seldona.

Mój ty skarbie najdroższy!.. moje ty wszystko!.. szepce drżącemi usty, i jak szalony, całować, pieścić poczyna jej wargi, oczy i ciało!.. W kilka minut później, dopada cienistej altany i niknie, ginie w jej głębiach... Niedyskretny, ciekawy wsuwa się za nim księżyc blady, a kopuła altany, mieniąc się od jego promieni, drży leciutko tajemnicza... W dalekim zakątku parku znów cicho...

Człapiąc wolno, zrównali się wreszcie z brytanami; te, choć znane w całej okolicy ze swej zajadłości, leżały teraz w rowie, wystraszone, i wyły przeraźliwie. „Kompania zatrzymała się. Jeźdźcy otrzeźwieli odrazu. Jedni chcieli zawracać, drudzy postanowili przekonać się, co zaszło. Księżyc świecił tak jasno, że można było szpilki zbierać. „O milę dalej, na polu, sterczały wysokie kamienie.

Zbiegłem z kilku kamiennych schodów i znalazłem się znów na ulicy. Konstelacje stały już stromo na głowie, wszystkie gwiazdy przekręciły się na drugą stronę, ale księżyc, zagrzebany w pierzyny obłoczków, które rozświetlał swą niewidzialną obecnością, zdawał się mieć przed sobą jeszcze nieskończoną drogę i, zatopiony w swych zawiłych procederach niebieskich, nie myślał o świcie.

U stóp jego szkliło się w dali tam i ówdzie srebrem rozbłękitnione jezioro. Do powierzchni jego pieszczotliwie tuliły się jeszcze gdzieniegdzie ostatnie mgiełki, błąkające się zazwyczaj dzień cały, od rana, po Lemanie, i wespół z białemi mewami muskające stale grzbiety jego fal. Księżyc już był bardzo wysoko.

Darmo chce brak miłości zastąpić sumnieniem, Chłod duszy ogrzać znowu jéj wzroku promieniem: Już ten wzrok, jako księżyc światły a bez ciepła, Błyskał po wierzchu duszy, która do dna krzepła.. Takie robiąc sam w sobie wyrzuty i skargi, Pochylił w talerz głowę, milczał i gryzł wargi.