United States or Azerbaijan ? Vote for the TOP Country of the Week !


Gdźieby też ták kámienné ten Bóg serce nośił, Zeby tám smutny człowiek iuż nic nie uprośił: Cóż temu rzéc? więc támże iuż iedną drógą Zostáć, á z duszą záraz zewléc troskę srogą.

Skończywszy swą opowieść, marszałkowa rzekła: Bóg mi świadkiem, nic winną nie jestem... Po wyjeździe twoim i odmowie, którą dałeś Dzierżymirskiemu, gdy oświadczył się o Olę przed paru tygodniami, nie przyjmowałam go wcale. Gdzie widywał się z Olą, jak i kiedy ułożyli ze sobą wszystko? Dotychczas żadnego o tem nie mam pojęcia. Cóż robić wola Boska!..

Jaśnie panie, byłoby to szaleństwem z jego strony. Zaopatrzyliśmy go we wszystko, czego mu potrzeba. Nową zbrodnią wprowadziłby tylko policyę na swój trop. To prawda przyznał sir Henryk a więc Barrymore... Niech Bóg nagrodzi to jaśnie panu przerwał kamerdyner, ze szczerym wybuchem wdzięczności. Moja żona nie przeżyłaby drugi raz takiej hańby...

Przez jakiś czas był pomiędzy niemi wielki porządek i wielki smutek, albowiem nie mogli zapomnieć że wygnańcami i że już nie zobaczą ojczyzny; chyba Bóg zechce...

Na zieloną, na zieloną, Co tam nigdy nie sieczoną. Będą ci tam z każdéj strony, Będzie obraz uwielbiony. Ślepi, chromi, trędowaci, A sam Pan Bóg z nieba płaci.

Pułkowski zabijał minutę, ja lat 30. He razy w duszy życzyłem jej śmierci, ile razy chciałem, aby siekierą, której udźwignąć nie mogłem, ugodził ja ktoś z góry, szatan czy Bóg wszystko jedno!

Chybaby tu zdziczała Sędzia pilnie słuchał Patrząc w oczy; zdało się że się udobruchał, Bo rzekł dosyć wesoło: no to i cóż robić, Bóg widzi, szczérze chciałem interessu dobić; Tylko bez gniewu, jeśli Aśćka się niezgodzi, Aśćka ma prawo; smutno gniewać się nie godzi; Radziłem bo brat kazał, nikt tu nieprzymusza; Gdy Aśćka rekuzuje Pana Tadeusza, Odpisuję Jackowi że nie z mojéj winy, Niedojdą Tadeusza z Zosią zaręczyny.

Ha, Bóg wiedzieć raczy... Nam pozostaje pogodzić się tylko z Jego Najwyższą Wolą!.. tym samym tonem odrzekł sługa Pański. Zapewne!.. bąknął Krasnostawski.

Gdy ktoś nadszedł, zaczynały się szepty, przerywane łzami ale o co chodziło, nie mogłem się dowiedzieć. Gdy się dopytywałem, zbywano mnie jakimś słabym wykrętem, w który nie wierzyłem. Raz wreszcie powiedziała mi panna Felicya: Staś chory, bardzo chory. Módl się za niego gorąco może cię Bóg wysłucha.

Rosną tam rzadkie krzewy i fruwają niezwykłe motyle. Warto się trudzić po takie okazy. I ja spróbuję. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Niechże pana Bóg strzeże od takich prób! Miałbym pańskie życie na sumieniu! zawołał. Pan nie wróciłbyś z tej wycieczki. Mnie za drogowskaz służą rośliny. Cóż to takiego?... zawołałem. Z oddali doleciało jakby szczekanie.