United States or Cyprus ? Vote for the TOP Country of the Week !


Na te słowa Pan Hrabia ustąpił s krużganku; Ale nim odszedł, spójrzał przez otwór strzelnicy, I widząc świateł mnóstwo w domostwie Soplicy, Iluminujcie! krzyknął, jutro o téj porze, Będzie jasno w tym zamku, ciemno w waszym dworze.

Dzierżymirski jednocześnie skinął głową i znikł za drzwiami, Ola zaś odwróciła się i niedbale rozpięła białą, koronkami obszytą, parasolkę. Promienie i blaski majowe zalśniły się jeszcze na jej postaci chwilę, i powóz znikł, pochłonięty wielkomiejskim wirem. Kaskadą świateł i blasków płoną rzęsiście apartamenty Romanowstwa Dzierżymirskich...

Siedzący wciąż w zamyśleniu przed stolikiem młodzieniec głowę pochylił i ponownie ukrył w dłonie. Niby na jawie, przed oczyma żywo stanął mu bal ostatni... W jarzącej się świateł powodzi, wśród kołyszących się w takt melodyjnego walca par, sunęli oni wówczas po szklistej posadzce salonów...

Powodzią świateł w mglisty wieczór pierwszego Listopada gorzał cmentarz miejski rozległy, i roje ludzi tłoczyły się na nim. Poukładane wzorzyście paliły się na bogatych grobach i ubogich mogiłkach kolorowe lampiony, kwiaty i wieńce stroiły umarłych zakątek... Przy grobowcach niektórych, ubranych wspaniała, nie było żywej duszy. Przy innych formalne odbywały się zebrania.

Jak to? zadawał sobie mimowolnie pytanie. W powodzi świateł, blasków tysiąca, dających tak wymowne i chlubne świadectwo, że żywi pamiętają jednak o umarłych, dzisiaj o Dzierżymirskim już zapomniano?.. Czyż to możliwe, by świat był tak niewdzięcznym, żeby wykreślał z pamięci jednostki, tak głośne za życia tak możnowładne!...

Otarłszy pot z czoła, Dzierżymirski wsparł się o poręcz balustrady pokładu. Boki statku łagodnie pruły fale; oddzielona ciemną tonią, w bliskiej już odległości mrugała kręgiem świateł rzucona na wód obszary Wenecya. Podniósłszy do oczu dalekonośną lunetę, wpatrzył się Roman w rząd domów, położonych nad brzegiem, ku któremu szybko płynący parowiec zbliżał się coraz bardziej.

Czekam, jedno z świateł, skupionych na jaskrze, Dotrze do mnie wraz z przerwą obłoków na niebie I w pierś moją uderzy i cały się zaskrzę I łące nagle drogę rozwidnię do siebie. W głąb podwórza świt przenika sennie, Słychać bicie dwóch sprzecznych zegarów. Na śmietniku skrzy się drogocennie Potłuczonych resztka okularów. Kiedy z rynny jaskółka wylata, Mur w ślad za nią zda się rość w obłoki!

Był w jednym z najruchliwszych punktów miasta; wieczór już rozpoczynał swe panowanie, nadchodziła noc, wielki gród żarzył się setkami świateł; środkiem ulicy pędziły pojazdy, po chodnikach szerokich zwartą gromadą wymijał go pośpiesznie tłum ludzi. Piękne, zgrabne mieszczanki prawie że ocierały się o niego, rzucając co chwila zalotne spojrzenia na ładnego chłopca.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają