United States or Uganda ? Vote for the TOP Country of the Week !


Pomimo jednak usiłowań zręcznych Ładyżyńskiego, stosunek Topolskiego i Oli zacieśniał się coraz bardziej; przyjaźń fermentowała już, potęgowała zaś stosunek ten przedłużana coraz bardziej nieobecność Dzierżymirskiego, od którego, po liście oznajmiającym wyjazd do Medyolanu nie było zgoła żadnej wiadomości. Był wieczór letni, kojący, cichy...

Pierwszy od Emila Ładyżyńskiego, sarkastyczno szyderski, opisujący mu szczegółowo i swobodnie fakt znalezienia pugilaresu, powalił go w pierwszej chwili, niby uderzenie obucha. Drugi, przepełnił miarę jeszcze!.. Ze słów tak szczerych, nie mogły nasunąć nawet momentalnej wątpliwości, wyrwanych prosto z bolejącej duszy ludzkiej, dowiedział się Dzierżymirski o zdradzie Oli...

Postanowił jednak nie czynić tego wcale, a natomiast, czując, że na ustach domyślającej się już czegoś: marszałkowej, zawisa jakby jakieś pytanie, by powstrzymać je, odezwał się pośpiesznie: I dlatego, pani marszałkowo, polecił mi pan January, łącznie z innymi interesami, powoływującymi mnie tutaj, zaprosić do Gowartowa na czas dłuższy pana Ładyżyńskiego, jego bowiem obecności tylko pragnie, jako prawdziwego swego przyjaciela... Muszę zatem być dzisiaj u niego w tej sprawie, nie wiem jednak, gdzie mieszka... Adres pana Ładyżyńskiego niewątpliwie znanym jest pani marszałkowej?..

Nie porzuca się od razu wszystkiego, nie ucieka chyłkiem, choćby nawet w ramiona ukochanego mężczyzny, gdy sprzeciwia się temu wola rodzica, gdy... Pani Melania przetarła czoło pomarszczoną dłonią. "Młodość nie żartuje, gdy kocha!" zabrzmiały jej w uszach słowa Emila Ładyżyńskiego. Miał słuszność...

Dziś, widząc, już koniec nieodwołalny się zbliża, a śmierci widmo błąka u progów pałacu, znaglony, pojechał po księdza, dnia poprzedniego już, cięty przeczuciem, zatelegrafowawszy o nieszczęściu do marszałkowej, Ładyżyńskiego oraz do dawnego kolegi swego, Tarnopolskiego.

Ten ostatni zaś, widocznie pod wpływem jakiejś nagłej myśli, puścił szybko rękę Ładyżyńskiego, skłonił się, i wydobywszy szybko z kieszeni dwa listy, podbiegł ku uchodzącemu wagonowi pocztowemu. Dogonił go i zręcznie wrzucił w otwór właściwy oba pisma. Addio... dziękuję! posłyszał jeszcze głos pana Emila, i pociąg znikł niebawem. Krasnostawski pozostał sam.

I podtrzymywana przez Ładyżyńskiego głównie, popłynęła przez czas krótki jeszcze rozmowa ogólna, poczem panowie powiedzieli Oli dobranoc i rozeszli się, pozostawiając samą.

I Dzierżymirski przesunął dłoń po czole, jakby pragnąc zetrzeć z niego ostatecznie myśli nieposłuszne. Qua diable, ekscelencyo!.. zabrzmiał głos Ładyżyńskiego. Co z tobą się dzieje?