United States or Poland ? Vote for the TOP Country of the Week !
Słońce ostatnich kresów nieba dochodziło, Mniéj silnie ale szerzéj niż we dnie świeciło, Całe zaczerwienione, jak zdrowe oblicze Gospodarza, gdy prace skończywszy rolnicze Na spoczynek powraca: już krąg promienisty Spuszcza się na wierzch boru, i już pomrok mglisty Napełniając wierzchołki i gałęzie drzewa, Cały las wiąże w jedno i jakoby zlewa; I bór czernił się nakształt ogromnego gmachu, Słońce nad niém czerwone jak pożar na dachu; Wtém zapadło do głębi; jeszcze przez konary Błysnęło, jako świeca przez okienic szpary, I zgasło.
Jeszcze pod zlewą rosy obfitej niezwykle Kwiat się wątły ugina i ziemi dosięga, I młodych jeszcze mrówek cwałująca wstęga, Zachowując kształt w biegu, różowieje nikle. Jakaż radość bezbronna i z jakąż łez siłą Wzbiera we mnie i serce obnaża na światy, Gdy zaoczę tej nocy narodzone kwiaty W miejscu, gdzie jeszcze wczoraj tych kwiatów nie było!