United States or United Arab Emirates ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tam sprzedawał ogród za darmo najtańsze krupy dzikiego bzu, śmierdzącą mydłem, grubą kaszę babek, dziką okowitę mięty i wszelką najgorszą tandetę sierpniową. Ale po drugiej stronie parkanu, za tym matecznikiem lata, w którym rozrosła się głupota zidiociałych chwastów, było śmietnisko zarosło dziko bodiakiem.

On przecież wiedział, bo za ruchem naukowym śledził machinalnie, co to za sława ta i setki jej podobnych.

Na tem rozmowa się urwała, gdyż właściwie nie mieliśmy sobie nic do powiedzenia. Wreszcie Turski przypomniał mi, że jestem na Wilią proszony do Zaleskiej, ale że za to muszę przyjść dziś do niej popołudniu pomagać jako dragoman w kupowaniu zapasów, i jako tragarz w przynoszeniu ich do domu.

Uśmiechnął się... Dwa dni temu jeszcze, jadąc tu, a przeczuwając zgon ojca Oli, był pewnym niemal, on córkę za nieposłuszeństwo wydziedziczył.

Westchnienia, zachwyty, oczekiwania, po co to? na co? Aby skończyć na tym samym, zawsze niezmiennym końcu? I ty przecież czasem, widzisz, że to wszystko blaga. kobiety, które tu nie były i nie będą, nie ma żadnej, któraby tu być nie mogła. Tu nie ma fałszu, tu kobieta jest naga i życie nagie. A ja za nagością szaleję! Ja się w waszych kołnierzach i kaftanach duszę!

O, i bardzo! przerwał Topolski przynajmniej dla mnie... Bo gdy, stojąc na wysokościach niebotycznych, ciągnął, zapalając się do słów własnych ujrzałem nagle, jak zaróżowiona silnie jutrzenka prysła snopem promieni, jak całując jakby po prostu okoliczne szczyty, niepokalane, śnieżne objęła w ramiona zwycięskie świat cały, tak rozpromieniony za jej przybyciem, tak wyraźnie szczęśliwy! Topolski umilkł na chwilę...

Do uszu jego dolatują jakieś wołania, krzyki: "Gore, gore! pali się... Ratunku! ratować!.. Bywaj!" krzyczą teraz zewsząd zapamiętale, rozpaczliwie jakieś głosy, a pod samym domem rozlega się równocześnie przyspieszona bieganina, tupot licznych kroków ludzkich... Już alarm dany to dobrze! czyni sobie w duchu Topolski uwagę i odruchowo wchodzi do sypialni Oli, zamknąwszy drzwi za sobą.

"Panie! gdziekolwiek chęci twoje godzą, Nigdyć na ludziach i koniach nie zbędzie; Wskaż tylko drogę, my za twoją wodzą, Nie patrząc kędy, gotowi iść wszędzie I Rymwid pewnie nie przyjdzie ostatni. Ale, o panie, na różnym miej względzie Pospólstwo ślepe, twoich rąk narzędzie, I mężów, którzy na coś więcej zdatni.

Skrzywił się lekko przy ostatnich słowach pan Emil i odrzekł: Zapewne, zapewne, bardzo bym rad pocieszyć drogiego Januarka, ale właśnie wyjeżdżam za granicę i przyznać muszę, że na razie wybrał on się z zaproszeniem wcale nie na czasie! No, zobaczymy zresztą... Co pan wiesz, tu spojrzał uważnie na Krasnostawskiego o pani Oli i Dzierżymirskim?..

Przez długie ja czasy Chodziłam za nią na wioski i lasy, Ale, jak kamień do Wisły rzucony, Zniknęła wiecznie; głuche wszystkie strony. Co rok do kłosów przychodzą oracze, A ja dziecięcia nigdy nie zobaczę. Na świat szeroki próżno rzucać oko, Świat nie pocieszy, a niebo wysoko. Niech wola Boska będzie, Boska chwała!

Słowo Dnia

wyłoniła

Inni Szukają