United States or Gambia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wstydzicie się swych pudeł! niech was wstyd nie pali, Znałem myśliwych lepszych od was, a chybiali; Trafiać, chybiać, poprawiać, to kolej strzelecka. Ja sam, chociaż ze strzelbą włóczę się od dziecka, Chybiałem; chybiał sławny ów strzelec Tułoszczyk, Nawet nie zawsze trafiał pan Rejtan nieboszczyk. O Rejtanie opowiem później.

Nic nie szkodzi, mój Rzemięcki! uspokoił go natychmiast Krasnostawski, klepiąc poufale po ramieniu. Potrzebuję was, i to natychmiast... Pojedziecie z pieniędzmi i z listem do Szczęsnojej, gdzie teraz państwo... Ja oto teraz sam jadę konno do domu, a wy w ślad za mną idźcie do Tomaszówki piechotą. Tylko idźcież zaraz!

Nie mam przeciwko wam nic zgoła, mój przyjacielu odparł Holmes a właściwie mam dla was pół suwerena, jeżeli potraficie odpowiedzieć jasno i dokładnie na moje pytania. Dzisiaj widocznie dobry dzień szepnął dorożkarz. Czem panu mogę służyć? Przedewszystkiem podaj mi swój adres, na wszelki wypadek. John Clayton, Turpey-Street Nr. 3. Stoję z dorożką, na Shipley-Yard, w pobliżu dworca Waterloo.

Z ich to ramienia do was ja przychodzę; Poznał się Wiesław z Haliną na drodze, Jak pewno wiecie, i ojcom wyjawił, Że swoje serce w jej sercu zostawił.

wreszcie rozpłakała się. „Osądź sama, mówi; jaż przecie nie z kamienia, mnie żal i serce boli, jak patrzę na nieszczęśliwą, ale cóż zrobić, cóż zrobić? Nieszczęście! Rady żadnej. Jedno chyba wam już uczynię, choć mąż będzie na mnie wściekły za to: puszczę was do jego kancelaryi przez moje apartamenta. Nie pomoże to, wiem, ale niech choć nic wam na sumieniu nie zostanie”. Tak i zrobiła.

Oto masz francuskie pozdrowienie na cześć twoich francuskich pantalonów. Pięknie nas zażyłeś tej nocy. *Romeo.* Dzień dobry wam, moi drodzy. Jakżeto was zażyłem? *Merkucio.* Pokazałeś nam odwrotną stronę medalu, odwrotną stronę swego medalu. *Romeo.* To się znaczy, żem wam zdezerterował.

Rzekli więc do tych co byli ukrzyżowani: chcecie, a zdejmiemy was? lecz ci im nic nie odpowiedzieli, będąc już umarłymi. A poznawszy to rozbiegły się zgraje pełne przerażenia, a żaden z tych co uciekali nie odwrócił głowy, aby spojrzeć na martwe i umęczone. Zorza je czerwieniła, zostali sami.

Na to Stanisław rzekł mu słowem takiem: »Jesteś mi, prawda, w domu jedynakiem, Lecz, jeśli miła serce tobie święci, Jeśli rodziny poznasz dobre chęci: Uprośże Jana, niechaj zacznie swaty, Jak syn synową, przywiedź mi do chaty«. Te słowa, matko, wiernie wam odnoszę I w imię ojców o córkę was proszę; Niechaj Bóg dobre rodziny jednoczy!

*Julia.* Czucie bogatsze w osnowę niż w słowa, Pyszni się z swojej wartości, nie z ozdób; Żebracy tylko rachują swe mienie. Mojej miłości skarb jest tak niezmierny, Że i pół sumy tej nie zdołam zliczyć. *O. Laurenty.* Pójdźcie, załatwim rzecz w krótkich wyrazach, Nie wprzód będziecie sobie zostawieni, was sakrament z dwojga w jedno zmieni. Plac publiczny.

Knieje! do was ostatni przyjeżdżał na łowy Ostatni król co nosił kołpak Witoldowy, Ostatni z Jagiellonów wojownik szczęśliwy, I ostatni na Litwie monarcha myśliwy. Drzewa moje ojczyste! jeśli niebo zdarzy Bym wrócił was oglądać przyjaciele starzy, Czyli was znajdę jeszcze? czy dotąd żyjecie?