United States or Timor-Leste ? Vote for the TOP Country of the Week !


A pod tych istnień zgiełkiem i natłokiem Czułem pierś ziemi i jej roztętnienie Pod moją piersią, zdławioną urokiem. I zdało mi się, że na sny radosne Lęgnę się w słońcu wraz z tłumem owadów, Dziw pierworodny, co z podziemnych sadów Wypełznął, węsząc żer oczom na wiosnę!

Nędzarz bez nóg, do wózka na żmudne rozpędy Przytwierdzony, jak zielsko do ruchomej grzędy, Zgroza bladych przechodniów i ulic zakała, Obsługując starannie brzemię swego ciała, Kręci korbę, jakgdyby na lirze w czas słoty Wygrywał swoje skoczne ku niebu turkoty, I nad brzegiem urwistym tęczowych rynsztoków Toczy się wraz z odbiciem zmydlonych obłoków, Toczy się bałamutnie do dziewki z podwórza, Do przystani stóp bosych i ducha wynurza Z łachmanów i wyciąga paździory swych dłoni Ku jej zębom śnieżystym i tak mówi do niej: „Kocham strzęp twojej błotem zbryzganej spódnicy Kocham głośny twój oddech!

Ja mam, ja mam przyjaciela!” Konający Tukaj woła. Wraz uchodzi bladość z czoła Iskrą zdrowia oko strzela; Tukaj, wydarty mogile, Wstaje, dziwią się doktory; Wstaje, chodzi o swej sile, Jakby nigdy nie był chory. A wtem, na poduszce zboku, Ujrzy z wolej skóry karty, Gdzie tajemnice wyroku Przeklęte spisały czarty.

Módl Ty się za mnie, by mnie w moim grobie Nie opiekielnił żal wieczny po Tobie! Módl Ty się za mnie, bym u Boga w niebie, Po wiekach wieków, kiedyś spotkał Ciebie! I tam przynajmniej odetchnął wraz z Tobą, Bo mnie już wszystko trudem i żałobą! Módl Ty się za mnie, jam żył nadaremnie, Bo serce Twoje odpada odemnie!

Mać , płacząc, wyklęła, ojciec precz wyrzucił, Siostra łokciem skarciła, a brat się odwrócił. A kochanek za progiem z pierścieni ograbił, I nie było nikogo, ktoby jej nie zabił. I nie było nikogo, ktoby nie był dumny, Że przeżył, gdy poszła wraz z hańbą do trumny. Tylko Bóg jej nie zdradził i ślepo w nią wierzył I przez łzy się uśmiechał, że w niebie przeżył.

Resztę wszyscy odgadli; że zwierz z matecznika Wyszedł, że w Zaniemieńską puszczę się przemyka, Że go trzeba wnet ścigać, wszyscy wraz uznali, Choć ani się radzili, ani namyślali Spólną myśl widać było z uciętych wyrazów, Z gestów żywych, z wydanych rozlicznych roskazów, Które wychodząc tłumnie, razem z ust tak wielu Dążyły przecież wszystkie do jednego celu.

Syn ten, książę Krasnolicy, miał sobie wybrać dozgonną towarzyszkę życia z liczby dziewcząt całego kraju, które król Ćwieczek, jego ojciec, zaprosił do siebie wraz z rodzinami na wspaniały festyn, tak samo ze sfery niższej, jak i wyższej. Przy rozsyłaniu zaproszeń nie pomi-nięto i macochy Rózi wraz z jej córkami.

*Benwolio.* Zaczekaj! krzywdębyś mi sprawił, Gdybyś przyjaźń z kwitkiem tak zostawił. *Romeo.* Ach! ja nie jestem tu, nie jestem sobą; To nie Romeo, co rozmawia z tobą. *Benwolio.* Kogóż to kochasz? mów. *Romeo.* Przestań mię dręczyć Mamże wraz jęczyć i mówić? *Benwolio.* Nie jęczyć, Tylko mi klucz dać do tego problemu. Kogóż to kochasz? powiedz!

A ona mu szepnęła w którymś okamgnieniu: „Chcę, byś czasem znużony przystanął w mym cieniu „I gałąź moją swemu przychylił ramieniu. „Chcę, byś wierzył, że myślę o tobie i sobie, „I że nie bez miłości twe ogrody zdobię. „To wszystko! I byś pobyt dał mi na swym grobie.” I król rzekł: „Wierzbo, wierzbo, iść mi z tobą w pole! „Dolę twą, skoro trzeba, wraz z tobą przedolę, „Stanie się, jako pragniesz!

Fala słonecznego światła, wraz z powietrzem letniego poranka, wpłynęła do pokoju. Krasnostawski zgasił lampę i spojrzał przed siebie...

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają