United States or Vatican City ? Vote for the TOP Country of the Week !


W inne dni bywał spokojny i skupiony i pogrążał się zupełnie w swych księgach, zabłąkany głęboko w labiryntach zawiłych obliczeń. Widzę go w świetle kopcącej lampy, przykucniętego wśród poduszek, pod wielkim rzeźbionym nadgłowiem łóżka, z ogromnym cieniem od głowy na ścianie, kiwającego się w bezgłośnej medytacji.

Porzuć swe zaświaty Dla wspólnych zabaw ze mną!” Tak ciało do duszy Mówi, a dusza nikła i płochliwa mara Słucha jego poszeptów i przez łzy się stara Kochać te same kwiaty, rwać te same kwiaty... Kiedy wnoszę do lasu znój mego żywota I twarz tak niepodobną do tego, co leśne, Widzę otchłań, co, skomląc, w gęstwinie się miota I rozrania o sęki swe żale bezkreśne.

Zwódź ich za życia i zwódź ich po śmierci Lecz mnie nie przychodź omamiać kłamstwami Jam twoją duszę rozebrał na ćwierci Nikt nas nie słyszy jesteśmy tu sami Słuchaj więc mojej o tobie spowiedzi, Gdyś mnie tak długo spowiadał się z siebie Możesz być cudem dla głupiej gawiedzi Możesz być gwiazdą na studentów niebie Lecz ty nie złudzisz równego mu ducha, Gdziekolwiek ciebie spotka i wysłucha Bo z twoich oczu dla mnie podłość bucha I poetyckich odgadnień spojrzeniem Strasznem przeczuciem z gwiazd spadłem natchnieniem Kiedy się wdzieram w jamę twego serca, Widzę żeś skąpiec, matacz i oszczerca!

16 października. Drobny deszczyk kropi bezustanku. Cały dom spowity w gęstą mgłę; to się podnosi, to opada, ukazując łąkę i trzęsawisko. W pałacu i na dworze smutno. Baronet przebywa reakcyę po wczorajszem podnieceniu. Ja sam czuję dziwny niepokój, widzę niemal zbliżające się niebezpieczeństwo, a jest tem groźniejsze, nie potrafimy go określić. Powodów do obawy nie braknie.

Jesteś w błędzie co do jego fachu. Bynajmniej. Znamy go od lat kilkunastu; zawsze do nas zajeżdża. Ha! w takim razie, ja się pomyliłem. Pani Oldmore?... I to nazwisko jest mi znane. Daruj mi ciekawość, ale chciałbym wiedzieć, czy to moja znajoma. Jest to osoba niemłoda, bezwładna. Jej mąż był niegdyś merem w Gloucester. Ona zawsze do nas zajeżdża. Dziękuję za informacye. Widzę, że to kto inny.

Gdy usłyszą bowiem parę podobnych fortepianowych trelików, ogłuchną do rana zupełnie. odezwał się w tejże chwili ironiczny głos Ładyżyńskiego. Cóż to pan, jak widzę, prócz ptaków tylko o sobie nie zapomina, a nas z panią marszałkową z żyjących wykreśla! półżartem, półserjo odciął panu Emilowi Topolski.

Hrabia oczy ronstworzył, zmieszany, zdziwiony, Milczał; wreszcie zniżając swéj rozmowy tony, Przepraszam, rzekł, Panienko! widzę żem pomieszał Zabawy! ach przepraszam, jam właśnie pośpieszał Na śniadanie; już późno, chciałem na czas zdążyć, Panienka wié że drogą trzeba w koło krążyć, Przez ogród zdaje mi się jest do dworu prościej.

Dziwnem się panu prezesowi, jak widzę, wydaje przemówił, że tytułuje go... Cóż to, przypuszcza pan może, ciągnął dalej, ze swadą, że my tu na obczyźnie nic nie wiemy, kto w kraju u nas przoduje?

Spostrzegłszy nas, zatrzymał się, ale po chwili szedł dalej. Kogo ja widzę! rzekł. Jeśli mnie oczy nie mylą, doktor Watson. Nie spodziewałem się spotkać pana tutaj... Co to takiego?... Ktoś został ranny... Nie, to niepodobna... Nasz przyjaciel, sir Henryk!... Podbiegł i nachylił się nad zwłokami. Słyszałem jego oddech przyśpieszony, cygaro z rąk mu wypadło. Kto to? Kto to taki? szeptał.

Czy widzisz, Romanie, ciągnął Ładyżyński tego młodzieńca w monoklu, z takiem znawstwem dyskretnem oglądającego w tej chwili tors hrabiny P ? Widzę i nie znam!.. zadziwił się Dzierżymirski. Co? pas possible!., zadrwił pan Emil. Nie znasz swoich gości? O, panie prezesie, wstyd i hańba!.. No, ale nic, wybawię cię z kłopotu i przedstawię ci go. Ja go znam!.. Jak się nazywa?

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają