United States or Gibraltar ? Vote for the TOP Country of the Week !


I Ewelinka, powstawszy od fortepianu, potrząsnęła głową ubraną w całe pęki loków. Gdzie pan uciekasz? Nigdy niemasz czasu... a ja tu sama tak siedzę!... Ostatnie słowa podkreśliła znacząco powłóczystem spojrzeniem. Pod wpływem tego spojrzenia pan Wentzel pobladł jeszcze bardziej, niż na widok myszy.

Niech cię budzi wśród nocy jęk pomordowanych, Niech Widok widm straszliwych zatruje twe lata, Napój niech ci się zmieni w krew twoich poddanych, A uścisk śmierci odbierz z rąk własnego brata. Obyś przed śmiercią, wśród wolnego Ludu! Widział berło twe w prochu tron pruski strzaskany. A gdy padniesz na drodze z łaknienia i trudu Niech ci rzuci kęs chleba twój własny poddany.

Przechodzień na jej widok wzdraga się i blednie, Bo nie starczy jałmużny dla tak wielkiej dłoni! Ręko, nadmierna Ręko, W pięść modlitewną się złóż! Męko, nadmierna Męko, Zmalej i skurcz się i znuż! Przekroczyła mych kości zbolałe granice, Przerosła moją duszę, sumienie i łoże, I lękam się, że skoro ukryję w niej lice, Nigdy już ich na światy nie wyłonię boże!

Zresztą nie znam pałacu, mieszkaliśmy w ustronnym dworku na południowem wybrzeżu. Stamtąd pojechałem wprost do Ameryki. Cały ten kraj jest dla mnie tak obcym i nowym, jak dla doktora Watson, a chciałbym już jaknajprędzej zobaczyć łąkę i przyległe trzęsawisko. Pańskie życzenie już się spełniło. Doktor Mortimer wskazywał nam przez szybę rozległą pustą przestrzeń. Był to widok smutny, ponury.

Okno się zamknęło i na tle firanek ujrzeliśmy scenę pożegnania, jak zawsze... W Paryżu, w tem klasycznem mieście rozpasania, staję się strasznym świętoszkiem: widok ten mię gorszył i poważnie gniewał. Przypuszczalnie, za jaki tydzień zapiszę się do ligi Berengera. Turski wyszedł. Był trochę zarumieniony, a na powiekach lśniły mu się drobne kropelki.

Podbiegliśmy i oczom naszym przedstawił się straszny widok. U stóp skały, twarzą, do ziemi, z rozpostartemi rękoma, leżał mężczyzna już martwy. To rzęrzenie było jego ostatnim oddechem. Znaliśmy obaj kraciasty garnitur ten sam, w którym ukazał nam się po raz pierwszy w mieszkaniu Holmesa. Zapałka zgasła, a z nią nadzieja w naszych sercach.

Złagodzono mu karę śmierci na dożywotnie więzienie: został uznany niepoczytalnym; sędziowie nie mogli uwierzyć, aby dopuścił się tak potwornej zbrodni, będąc przy zdrowych zmysłach. Nasz amerykan toczył się teraz brzegiem trzęsawiska, najeżonego wysokiemi kamieniami. Widok był groźny. Nawet sir Henryk przestał się zachwycać krajobrazem.

Dziękuję ci... mój kochany... pani Bolesławie... dziękuję odetchnął Gowartowski i dokończył ciszej: Ostatni to raz... ostatni widzę to wszystko! uczynił ręką ruch słaby, a wskazujący widok otulonego mrokiem sioła i pól szerokich. Dlaczego? podchwycił szybko Krasnostawski, uważam właśnie, że głos pański ma dziwnie zdrowe brzmienie da Bóg, będzie lepiej... Och... nie!

Bo przecież płakać nam, moje panie, trzeba nad losem własnym na widok tej nędzy materii, gwałconej materii, na której dopuszczono się strasznego bezprawia. Stąd płynie, moje panie, straszny smutek wszystkich błazeńskich golemów, wszystkich pałub, zadumanych tragicznie nad śmiesznym swym grymasem.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają