United States or Croatia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Dóm mieszkalny niewielki lecz zewsząd chędogi, I stodołę miał wielką i przy niéj trzy stogi Użątku, co pod strzechą zmieścić się niemoże; Widać że okolica obfita we zboże, I widać z liczby kopie, co wzdłuż i wszerz smugów Świecą gęsto jak gwiazdy; widać z liczby pługów Orzących wcześnie łany ogromne ugoru Czarnoziemne, zapewne należne do dworu, Uprawne dobrze nakształt ogrodowych grządek: Że w tym domu dostatek mieszka i porządek.

Wszak siedzący oto teraz przed nim młody człowiek był jednym z tych dwóch właśnie, którzy, gdy on nurzał ręce w kuszącem go swą potęgą złocie, stukaniem nagłem we drzwi izdebki wstrząsnęli nim tak silnie...

Ola... Ola!.. szepce półgłosem, pomny i tylko najdroższej sercu istoty, i znalazłszy się na dole, skręca gwałtownie w prawo, ku pokojom pani domu... Po omacku, przewracając meble, biegnie Topolski przed siebie, jak nieprzytomny... We względnej ciszy, towarzyszy mu tylko coraz wyraźniejszy odgłos palącego się pałacu...

Te pary zwierząt główne i patryarchalne, Ukryte w jądrze puszczy, światu niewidzialne, Dzieci swe ślą dla osad za granicę lasu, A sami we stolicy używają wczasu; Nie giną nigdy bronią sieczną ani palną, Lecz starzy umierają śmiercią naturalną. Mają też i swój smętarz, kędy bliscy śmierci, Ptaki składają pióra, czworonogi sierci.

Jest tam skwar w macierzance i chłód w leśnym dzwońcu, „Spróbujemy we troje zanieistnieć w słońcu.” Poszli za nim do dziwnie ruczajnego lasu, Gdzie czas szumi wśród liści, a liście wśród czasu. Poszli w skwar macierzanki, rozpełzłej samotnie, I zabrnęli w chłód dzwońców i już bezpowrotnie. Troje było ich w lesie: dwa i jedno ciało, Nikt nie wie, co się z nimi stało, lub nie stało.

*Marta.* Dla Boga! tak jestem rozdrażniona, że się wszystko we mnie trzęsie. A, hultaj!

Dusza twoja śmie marzyć, że, w gwiezdne zamiecie Wdumana, będzie trwała raz jeszcze i jeszcze, Lecz ciało? Któż pomyśli o niem we wszechświecie, Prócz mnie, co tak w nie wierzę i kocham i pieszczę? I gdy ty, szepcząc słowa, w ust zrodzone znoju, Dajesz pieszczotom ujście w tym szepcie, co pała, Ja, zamilkły wargami u piersi twych zdroju, Modlę się o twojego nieśmiertelność ciała.

Dla osobliwości zapiszemy tu, że w Austryi n. p. jeszcze w r. 1805 każdy piekarz musiał pod karą 25 kijów mieć zawsze zapas gotowy mąki na 14-dniową potrzebę wypieku chleba, a we Lwowie na sześć tygodni. Radzi też wówczas stanowili taxę zboża, zakładali rządowe magazyny, policya nawet z zegarkiem w jednej, z kijem w drugiem ręku, regulowała na godziny przedaż i kupno na targowicach.

Powieść Litewska przez Adama Mickiewicza. Coraz to ciemniej, wiatr północny chłodzi, Na dole tuman, a miesiąc wysoko Pośród krążącej czarnych chmur powodzi We mgle niecałe pokazywał oko. I świat był nakształt gmachu sklepionego, A niebo nakształt sklepu ruchomego Księżyc, jak okno, którędy dzień schodzi.

Ale i w spalonych rumieńcach, w pikantnych stygmatach pieprzyków, we wstydliwych znamionach ciemnego puszku zdradzała się rasa zapiekłej, czarnej krwi.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają