United States or Martinique ? Vote for the TOP Country of the Week !


Roman i Ola, widząc się coraz bardziej otoczonymi, przestali pocałunków i pieszczot, chwilowo poddawszy się zupełnie czarowi pieśni, płynącej ku nim w ciszy wieczoru. Oboje milczeli... Gondola tymczasem skręciła powoli w lewo, ku rozśpiewanej barce, i wśliznąwszy się swym wysokim przednim dziobem, jak wąż, pomiędzy kołyszące się dziesiątki innych gondol stanęła wreszcie, zatrzymana zręcznie.

W końcu listu, Krasnostawski przepraszał pana Emila za trud i dodawał sucho, że pensyi nic mu się nie należy, bo czyni niespodziany zawód swym dotychczasowym chlebodawcom. We wrotach dziedzińca tymczasem majaczyła już barczystą postać Rzemięckiego, pies legawy, poszczekując radośnie, wyprzedzał go...

A tymczasem, pod wpływem idącego wieczora, cichło jakby jeszcze bardziej wszystko dokoła... Senny spokój płynąć się zdawał od Lucerny, która, choć przepełniona gośćmi z całego świata, tętnić poczynająca właśnie o tej porze muzyką i gwarem obserwowana jednak stąd, z "Gűtsch" wierzchołka, wydawała się tak spokojną tak cichą, jakby nie była zgoła punktem zbornym kosmopolitycznej towarzystw śmietanki, ale tylko oazą wytchnienia i swobody.

A co? nie miałem racyi ? słyszy pan ? Cel społeczny, potęga działalności, punkt kulminacyjny, przesilenie finansowe etc. i tak dalej. Jak dowodzi, co? Prawdziwa dystyngowana wieża Babel szumnych frazesów! Młody człowiek słuchał uważnie, uśmiechając się z lekka, tymczasem zaś jednak znaleźli się obaj tuż koło grupy rozprawiających zapalczywie mężczyzn.

Lecz pozwolę; sobie tymczasem nie wierzyć pani... Rozmowa ta cała prowadzoną była półgłosem, tak, siedząca w przeciwnym rogu balkonu marszałkowa nie słyszała jej wcale. Odezwała się więc, przerywając: Widzę, że na próżno pan Topolski cię prosi. Zagraj, Oluniu, zagraj, dziecko, w taki cichy wieczór ślicznie się wyda głos fortepianu.

Tymczasem zmęczenie fizyczne i moralne waliło wprost z nóg Krasnostawskiego. Zbliżył się chwiejny do fotelu. Usiadł i po kilkakrotnie ziewnął mimo woli nerwowo. Po chwili jednak energicznie wstrząsnął się... Ooo... jakże mi się spać chce!.. mruknął i ponownie ziewnął przeciągle z cicha.

Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rosciągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitém, Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem; Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała, A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą Zieloną, na niéj zrzadka ciche grusze siedzą.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają