United States or Indonesia ? Vote for the TOP Country of the Week !


O, jednocześnie z tym wykrzykiem Tybalt, Matka i ojciec, Romeo i Julia, Wszyscy nie żyją. Romeo wygnany! Z zbójczego tego wyrazu płynąca Śmierć nie ma granic, ni miary, ni końca, I żaden język nie odda boleści, Jaką to straszne słowo w sobie mieści. Gdzie moja matka i ojciec? *Marta.* Przy zwłokach Tybalta jęczą i łzy wylewają. Chcesz tam panienka iść, to zaprowadzę.

Jednego wystraszono na śmierć samym widokiem tego zwierza, które wziął za nadprzyrodzone zjawisko; drugi spadł ze skały, uciekając przed tym potworem... Ale trzeba wykazać łączność pomiędzy psem i jego ofiarą. Jakże dowiedziemy istnienia tego czworonożnego potwora?... Sir Henryk umarł widocznie skutkiem upadku. Ale pomimo całej swej przebiegłości, Stapleton nie wymknie się z rąk policyi!...

Hrabia ze Szczęsnej, przyjeżdżający teraz, regularnie, co drugi dzień prawie, stawiał się wówczas niezmiennie. Ładyżyński, uśmiechnięty złośliwie, przyjmował go z otwartemi ramiony, do karamboli natychmiast werbował, nic najczęściej przy tem nie mówiąc o wyjeździe pań, wymijając zręcznie jego pytania w tym względzie.

Podano mu całe stosy wybiórków, portretów osób, które nie zastrzegły sobie sprzedaży publicznej. Irek szukał długo, wreszcie wybór jego padł na silną brunetkę, o wielkich ciemnych oczach, owiniętą masą białej gazy. Wydała mu się nadziemską w tym jasnym obłoku. A zjawisko, widmo zmarłej a nieznanej kochanki. Kto jest ta dama? zapytał. Fotograf pokręcił głową.

Tuż stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy, Obok dzwonnicy zrąb zgniły, A za dzwonnicą chróśniak malinowy, A w tym chróśniaku mogiły. Czy tam bies siedział, czy dusza zaklęta, Że o północnej godzinie Nikt, jak najstarszy człowiek zapamięta, Miejsc tych bez trwogi nie minie.

To powiedziawszy przywołał do siebie młodzieńca imieniem Anhelli i położywszy na nim ręce wlał w niego miłość serdeczną dla ludzi i litość. A obróciwszy się do gromady rzekł: odejdę z tym młodzieńcem abym mu pokazał wiele rzeczy bolesnych, a wy zostaniecie sami uczyć się jak znosić głód, nędzę i smutek.

Jak dawno, jak dawno był tym młodzieńcem, pełnym wygórowanych acz nieświadomych nadziei, niespełnionych marzeń, młodzieńcem, któremu wolno nie mieć jeszcze wspomnień, żelaznym ciężarem kładących się na duszę!

W tym organizmie, nabrzmiewającym tłuszczem, znękanym od nadużyć płciowych, ale wciąż wzbierającym bujnymi sokami, zdawał się teraz zwolna dojrzewać w tej ciszy jego przyszły los.

Każdą noc prawie, o jednej porze, Pod tym się widzą modrzewiem. Młody jest strzelcem w tutejszym borze, Kto jest dziewczyna? ja nie wiem. Zkąd przyszła? darmo śledzić kto pragnie; Gdzie uszła? nikt jej nie zbada: Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie, Jak ognik nocny przepada. „Powiedz mi, piękna, luba dziewczyno, Na co nam te tajemnice? Jaką przybiegłaś do mnie drożyną?

Siadłem przy stoliku w kawiarni niedaleko Opery i przyglądałem się przez kilka godzin tym tłumom, które przesypywały się bezustanku z jednego końca bulwarów na drugi. Ten tłum nie rozdrażniał mię tak, jak zwykle, lecz dziwnie jakoś kołysał, wciągał w siebie i pochłaniał.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają