United States or Guam ? Vote for the TOP Country of the Week !


Przeczucie mówiło mu wyraźnie, że tu, przed nim, w pugilaresie tym, ukryty na razie od oczu ludzkich, mieścił się majątek może, tkwił pieniądz ten talizman ludzkiego dobrobytu i szczęścia, drzemała świata tego potęga złoto... A jednak nie poruszył on dotąd wcale portfelu... Dlaczego?

Pęknę w czternaście kawałków, jeśli od dziś za miesiąc, ty cholero azjatycka, nie będziesz mieć tu dywanów... dzieł sztuki i twego samowara bydlęcego na szafie!... Resia spojrzała na Dyńdzia z niedowierzaniem. Dyabeł wie czy to będzie, a tymczasem możebyś jutro mi coś przysłał do zjedzenia, bo ta musztarda już mi łokciem wyłazi!...

Z Santa Maria della Salute na czele rozbrzmiały kolejno po całej Wenecyi, wstrząsnęły ciszą "królowej Adryatyku" tu donośnie bijąc basem, tam znów skarżąc się łagodnie, kwiląc wspólnie zagrały chórem swą pieśń wieczorną... Dobranymi jakby akordy popłynęły dźwięcznie tony poprzez laguny i kanały, morzem, po grzbietach fal, uleciały w dal siną, zda się, niosąc swe echa do podnóży gór.

Comte Topolski... hrabia Topolski... monsieur le comte Topolski... rozległo się po chwili tu i tam po salonach, w milknącym właśnie rozmów gwarze, tło fortepianu bowiem, stojącego na zaimprowizowanej estradzie, zbliżała się w tej samej właśnie chwili sławna artystka, śpiewaczka włoska... Akompaniować jej zamierzał znany profesor i muzyk.

Przeszli już kilka komnat; Gerwazy w milczeniu Tu wzrok na ścianie wstrzymał, ówdzie na sklepieniu, Przywołując pamiątkę tu smutną, tam miłą; Czasem jakby chciał mówić «wszystko się skończyło» Kiwnął żałośnie głową; czasem machnął ręką.

Bądź pochwalony i bądź rozpustny, Uśmiechu wiernej mojej kochanki! Choć, zasypiając, nie wie, że pieszczę, Lecz drga opodal swemi ramiony... Raduj mnie jeszcze i męcz mnie jeszcze, Śnie, jej biodrami w łożu wyśniony! Ja tu stoję za drzwiami za klonowemi, I wciąż milczę ustami rozkochanemi. Noc nadchodzi w me ślady samą drogą, Pociemniało naokół niema nikogo!

Moi towarzysze przywitali się z nim; podał im rękę obojętnie i nie przeszkadzał sobie w rozmowie. Zapytałem ich, kto to taki. Widać, że tu nie bywasz; toć to stały gość, niejaki Rysiński, literat podobno i adwokat. Co? Rysiński, Jerzy, zawołałem i spojrzałem raz jeszcze uważnie na tego, który mi się dotąd nieznajomym wydawał. Tak, to on! Jak mogłem go nie poznać!

Czasami, naturalnie, wplątała się i tu fałszywa gdzieniegdzie nuta, lecz ginęła natychmiast w akordzie powszechnego uwielbienia i żalu z przedwczesnego zgonu, tak zasłużonego społeczeństwu człowieka...

Oj, kotku, koteczku ty mój drogi, kochany! wczoraj... przedrzeźniał z kolei wczoraj nic nie wiedziałem jeszcze, a dziś... tu Roman spuścił oczy na raucie właśnie uchwaliliśmy razem z członkami nowozakładającej się współki Przemysłu Fabryczno Krajowego, że ja, jako delegowany, muszę, jechać czemprędzej do Paryża, w celu obejrzenia na miejscu udoskonaleń fabrycznych...

Pamiętałem jednak skałę, na której ukazała mi się postać w blasku księżyca. Od niej miałem zacząć poszukiwania. Obiecywałem sobie, że znajdę nieznajomego i że musi mi wyznać, dlaczego tu przebywa. Łatwiej mu było umknąć na Regent-Street, niż na tej otwartej równinie. Wyśliznął się pomiędzy palcami wielkiego Holmesa. Jakiż byłby dla mnie tryumf, gdybym go zdołał schwytać!

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają