United States or Jordan ? Vote for the TOP Country of the Week !
Wymówił je głosem drżącym Krasnostawski, i niepomny niczego, rozszalały, schwyciwszy Topolskiego za gardło, drugą ręką przerzucił go poprzez siebie i z pasyą okładać począł trzymaną w ręku nahajką... W milczeniu zakątka rozległ się krzyk bitego i w ślad za tem okrzyk inny kobiecy!..
Tak!... to ona!... moja święta jakby przemówić miała! I fotografię najbliżej stojącemu podał a sam, jakby boleścią przybity, na krzesło się usunął. Lecz nagle, serdeczny, wesoły śmiech rozległ się w powietrzu. Jeden z grona mężczyzn, świeżo z Łodzi przybyły, machał w ręku trzymaną fotografią „świętej zmarłej”, zanosząc się ze śmiechu.
Z zarzuconemi na szyję mężczyzny ramionami, tuli się wciąż ku niemu, jak powój wiotkie ciało Oli... Topolski, dotąd zapatrzony wciąż w przestrzeń, opuszcza naraz głowę i wzrokiem pieści chwilę trzymaną w uścisku kobietę... Oczy jej przymknięte zemdlała!.. Topolski zatrzymuje się. Z miłością bezbrzeżną, pragnieniem, spogląda ciągle na Olę... Krew uderza mu nagle do głowy!..
Krasnostawski milknie, i rozglągając się bacznie dokoła, kieruje się w głąb parku, idzie z wolna zamyślony, a trzymaną w ręku długą nahajką co chwila uderza się machinalnie po wysokich, okopconych butach...