United States or Saint Martin ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ton jego mowy był rozkazujący, powolny, mięki a przecież siekący jak uderzenie szpicruty. Dziewczyna próbowała się jeszcze opierać. Nie!... wolę z tobą rozmawiać! On nieznacznie ramionami ruszył. Zagwizdaj, Papuziu! powtórzył po raz czwarty. Stalowo niebieskiemi oczami spojrzał w drobną twarz Minuśki, która ledwie przeświecała przez całe kłęby pokręconych czarnych włosów.

Zgubisz nas prędko wiekuisty Panie, Jesli nád nami stánie Twa ćiężka Boska ręká: Sámá niełaská iest nam sroga męká. Ale od wieku twoia lutość słynie: A piérwéj świát zaginie, Niż ty wzgárdźisz pokornym: Choćia był długo przećiw tobie spornym. Wielkie przed tobą występy moie: Lecz miłośierdźie twoie, Przewyższa wszytki złośći: Użyy dźiś Pánie nádemną litośći. álbo

*Marta.* Czekajno, pójdę sprowadzić Romea, By cię pocieszył. Wiem, gdzie on jest teraz. Nie płacz: użyjem jeszcze tych plecionek, I twój Romeo wnet przed tobą stanie. *Julia.* O, znajdź go! daj mu w zakład ten pierścionek I na ostatnie proś go pożegnanie. Cela Ojca Laurentego. Pójdź tu, pognębiony człeku! Smutek zakochał się w umyśle twoim, I poślubiony jesteś niefortunnie.

Jeszcze jedno, będzie kwita, Zaraz pęknie moc czartowska. Patrzaj, oto jest kobieta, Moja żoneczka, Twardowska. „Ja na rok u Belzebuba Przyjmę za ciebie mieszkanie, Niech przez ten rok moja luba Z tobą, jak z mężem zostanie. „Przysiąż jej miłość, szacunek I posłuszeństwo bez granic: Złamiesz choć jeden warunek, Już cała ugoda za nic.”

*Benwolio.* Zaczekaj! krzywdębyś mi sprawił, Gdybyś przyjaźń z kwitkiem tak zostawił. *Romeo.* Ach! ja nie jestem tu, nie jestem sobą; To nie Romeo, co rozmawia z tobą. *Benwolio.* Kogóż to kochasz? mów. *Romeo.* Przestań mię dręczyć Mamże wraz jęczyć i mówić? *Benwolio.* Nie jęczyć, Tylko mi klucz dać do tego problemu. Kogóż to kochasz? powiedz!

Na to Stanisław: »Mądrze wy mówicie, Ale nie znacie, co to stracić dziecię; Dlaczego ojciec w troskach życie trawi, Czem się wiek długi utroska, ubawi, Z czem żyć nawyknie i pracować w domu, To weźmie przybysz, nieznany nikomu; Weźmie dobytek, krwawo dochowany, Gołe i głuche zostawuje ściany, Gdzie zapomnieni, samotne łzy sączą, Gdy córkę z obcym obowiązki łączą; Przeto już z dawna były myśli moje, Bym ich przy sobie połączył oboje, Ażeby matka kiedyś, po mej stracie, Teścinej w obcej nie służyła chacie; Lecz myśli niczem, gdy Bóg nie dozwoli; Przeto Wiesławie, zostawiam twej woli: Uprośże Jana, wezwij jego rady; Może sam z tobą uda się na zwiady.

Módl Ty się za mnie, by mnie w moim grobie Nie opiekielnił żal wieczny po Tobie! Módl Ty się za mnie, bym u Boga w niebie, Po wiekach wieków, kiedyś spotkał Ciebie! I tam przynajmniej odetchnął wraz z Tobą, Bo mnie już wszystko trudem i żałobą! Módl Ty się za mnie, jam żył nadaremnie, Bo serce Twoje odpada odemnie!

*Marta.* Jużem ucichła przecie. Pan Bóg z tobą! Ty jesteś perłą ze wszystkich niemowląt, Jakie karmiłam. Gdybym jeszcze mogła Patrzeć na twoje zamęście!... *Pani Kapulet.* Zamęście! To jest punkt właśnie, o którym chcę mówić. Powiedz mi, Julio, co myślisz i jakie chęci twoje we względzie małżeństwa? *Julia.* O tym zaszczycie jeszcze nie myślałam. *Marta.* O tym zaszczycie!

Dzięki temu, że on sam wyjawił ci pewien szczegół ze swego życia; sądzę, że musiał żałować tej nieostrożności. Przy pierwszem z tobą spotkaniu mówił, że kierował kiedyś szkołą w północnej Anglii. Otóż niema nic łatwiejszego, jak wytropić nauczyciela. Istnieją agencye szkolne, za pomocą których można dowiedzieć się szczegółów z życia każdego nauczyciela, a tembardziej kierownika zakładu.

, luźne znikąd jednocząc migoty, Nagłą zawisa po nad światem bramą, By ci przypomnieć, że zawsze tak samo Trwasz w każdem miejscu u wnijścia tęsknoty. By ci przypomnieć, żeś z duszą, snem zżartą, Wpatrzony w bezmiar, wsłuchany w swe dreszcze, Wszedł do tych światów przez bramę rozwartą, Co się za tobą nie zamknęła jeszcze.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają