United States or Vietnam ? Vote for the TOP Country of the Week !


Rymwid szerokie oczy w nim utopił. Ledwie śmie wierzyć, od zmysłów odchodzi. Upuszcza rękę, którą łzami kropił, Dreszcz kości wstrząsa, pot mu czoło chłodzi. Teraz poznaje głos, nieznany wczora. Niestety, nie był to głos Litawora!

Karski wstrzymał się na chwilę i w zmroku pospiesznie przeczytał to, co był napisał. Nagle zdało mu się, że ciemny pąsowy rumieniec wystąpił mu na twarz. Więc doprawdy stała mu się już tak obojętną i obcą, że wiersze teraz o niej pisać mógł spokojnie, gdy przedtem każde jej wspomnienie wstrząsało go do głębi?

W jego ogromnych salonach było już nieco przestronniej; tu i tam siedziano jeszcze, rozmawiano, lub przechadzano się swobodniej... Wypuklej występowały teraz wspaniałe toalety kobiet, mieniły się tęczowymi kolory. Na alabastrowych szyjach, piersiach i ramionach wachlujących się zalotnie dam, łatwiej można było dojrzeć obecnie wspaniałe klejnoty, połyskujące, na równi ze spojrzeniami ich oczu...

Przecież słowa nasze, to nie Jowiszowe gromy, nie zabijają od razu. Od wyroku naszego, od chwili, kiedy przewodniczący odczytał: Pułkowski Jan skazany jest na powieszenie do samej śmierci ten człowiek żyje. Ja powinienem wiedzieć, czy to trochę życia, które mu zostaje, czy to rozkosz dla niego, czy kara. W imię sprawiedliwości, ja powinienem wiedzieć, co on teraz czuje, powinienem z nim być.

Byłem zadowolony, że fałszywy nasz stosunek raz się wyjaśnił i to pomyślniej, niż przewidzieć mogłem. Wszystko było teraz wytłómaczone. Cieszyłem się również jego szczęściem: gdy mi o niem opowiadał, kilka razy kręciły mi się łzy w oczach. Dla jego narzeczonej posłałem bukiet; kontent jestem, że mogłem jej zrobić przyjemność, gdyż ona przepada za kwiatami.

Głupi niedźwiedziu! gdybyś w Mateczniku siedział, Nigdyby się o tobie Wojski niedowiedział; Ale czyli pasieki zwabiła cię wonność, Czy uczułeś do owsa dojrzałego skłonność; Wyszedłeś na brzeg puszczy gdzie się las przerzedził I tam zaraz leśniczy bytność twą wyśledził, I zaraz obsaczniki, chytre nasłał szpiegi, By poznać gdzie popasasz i gdzie masz noclegi; Teraz Wojski z obławą, już od matecznika Postawiwszy szeregi odwrót ci zamyka.

We dworze, gdzie przed chwilą tyle było krzyku, Teraz pusto i głucho, jak na mogilniku: Wszyscy ruszyli w pole; Tadeusz nadstawił Uszu, i ręce do nich jak trąbki przyprawił, Słuchał, mu wiatr przyniósł wiejący od puszczy, Odgłosy trąb i wrzaski polującej tłuszczy. Koń Tadeusza w stajni czekał osiodłany, Wziął więc flintę, skoczył nań, i jak opętany Pędził ku karczmom które stały przy kaplicy.

On i Ola wszak to jedno. Dziś zatem, pomimo praw miejscowych, de facto, stawał się panem okazałej i pańskiej, własnej fortuny. I pokryta, stłumiona ważnością chwili, smutkiem Oli, oraz całego domu przez dzień cały teraz dopiero, w ciszy uśpienia pałacu, w czterech ścianach sypialni, rozsadzać poczęło Dzierżymirskiemu piersi egoistyczne zadowolenie wewnętrzne.

Aaa! wyrwało się z ust Orlęckiego natychmiast, i powstawszy gwałtownie z krzesła, wykrzyknął: To prezesowi tak powiedziano!.. Rozumiem teraz i przepraszam... Łotry dopiero, infamisy!.. wyrzucił z siebie z oburzeniem.

Czystym być muszę!.. z siłą powtórzył głośniej. Choćbym miał świat z posad poruszyć! dokończył z mocą i umilkł, a równocześnie w piersiach jego zapalała się teraz jakaś gorączka czynu. Zdawszy zaś sobie natychmiast sprawę z tego stanu swego, Dzierżymirski poruszył się w pościeli swej niespokojnie.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają