United States or Cayman Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Przyjdzie radość tym szlakiem, który jej się zdarzy, Bądźmy zawsze gotowi i zawsze na straży. Księżyc utkwi ponad studnią, Gwiazdy w mroku się zaludnią Snem, co jeszcze daleki, choć się zbliska marzy. Za daleka mi byłaś wpośród kwiatów cienia Łąko zielona Łąko, szumna od istnienia! Chcę, byś była taka bliska, Jak ta łza, co gardło ściska, Kiedy w niem się zapóźni śpiew twego imienia!

Wielkie i ciemne tłumy płynęły w ciemności, w hałaśliwym zmieszaniu, w szurgocie tysięcy nóg, w gwarze tysięcy ust rojna, splątana wędrówka, ciągnąca arteriami jesiennego miasta. Tak płynęła ta rzeka, pełna gwaru, ciemnych spojrzeń, chytrych łypnięć, pokawałkowana rozmową, posiekana gawędą, wielka miazga plotek, śmiechów i zgiełku.

Słuchacze zainteresowali się opowieścią i przez kilka tygodni, tajemnicza dama unosiła się, jak mistyczne zjawisko po nad głowami mężczyzn. Powoli zapomniano o niej. Irek przestał mówić, znużony własnem kłamstwem. Minęło kilka miesięcy. Nagle przypomniano sobie tajemniczą damę i rzecz naturalna, zapytano o nią Lewka.

Same chciały się uciułać w kształt wielce bywały, Jeno znaleźć siebie w świecie wzajem nie umiały. Zaczęło się od mrugania ległych w kurzu powiek, Niewiadomo, kto w nich mrugał, ale już nie człowiek! Głowa, dudniąc, mknie po grobli, szukająca karku, Jak ta dynia, gdy się dłoniom umknie na jarmarku.

Już i siedem lat uciekło, Cyrograf nadal nie służy; Ty, czarami dręcząc piekło, Ani myślisz o podróży. „Ale zemsta, choć leniwa, Nagnała cię w nasze sieci; Ta karczma Rzym się nazywa Kładę areszt na waszeci.” Twardowski ku drzwiom się kwapił Na takie dictum acerbum; Djabeł za kontusz ułapił: „A gdzie jest nobile verbum?” Co tu począć?

Teraz widzę, że śmierci mojego stryja towarzyszyły istotnie okoliczności tajemnicze. Panowie sami jeszcze nie wiecie, czy ta sprawa wchodzi w zakres działania policyantów, czy też pastorów. A w dodatku dostaję ów list zagadkowy... Widać z niego, że ktoś śledzi łąkę i przyległe do niej pustkowia i trzęsawiska rzekł doktor Mortimer.

Zkądże im ta taktyka i co jej powodem? Wydał to jeden stary urzędnik, lis rodem. „Uważam, rzekł, już dawno trop wszelkiego zwierza Przed i za Jaskiniewskiem; upewniam was o tem, Że pełno zewsząd śladów ku monarsze zmierza, Ale żadnego nie widać z powrotem.” Nie masz teraz prawdziwej przyjaźni na świecie; Ostatni znam jej przykład w oszmianskim powiecie.

Teraz miejsce przed wielkim ołtarzem opustoszało zupełnie, wszyscy cisną się do drzwi wchodowych, zgorączkowani, podnieceni sceną, jaka wybuchnie za przybyciem państwa młodych. Tu i owdzie stają na ławkach, zwłóczą z kątów krzesła, czepiają się chorągwi.

A to ci leci!... Niby ta elektryka, zrozumienia nijakiego niemająca, zawyrokowała głośno do siebie, wzruszając ramionami, kobiecina.

I wszyscy brodzący w tym dniu złocistym mieli ów grymas skwaru, jak gdyby słońce nałożyło swym wyznawcom jedną i samą maskę złotą maskę bractwa słonecznego; i wszyscy, którzy szli dziś ulicami, spotykali się, mijali, starcy i młodzi, dzieci i kobiety, pozdrawiali się w przejściu maską, namalowaną grubą, złotą farbą na twarzy, szczerzyli do siebie ten grymas bakchiczny barbarzyńską maskę kultu pogańskiego.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają