United States or French Guiana ? Vote for the TOP Country of the Week !


A szczęście lśni odniechcenia, A ja przezywam je: „Ono” I rozkosz porozumienia Poufnie wzdyma mi łono! A Ono w słońcu się szerzy, Na rzęsach światłem osiada, Ale do siebie należy, I nikt go, nikt nie posiada! A Ono teraz w obłoku, A teraz w środku trawnika, Pociesznie przynaglam kroku, Niech krok do szczęścia nawyka.

Widząc, Ola pragnie poinformować Francuza, Roman rzekł śpiesznie. O, panie!... nie wiemy jeszcze!... Au plaisir i wyciągnął rękę... Ach, więc już może nie będę miał szczęścia oglądać państwa? Doprawdy, jakże mi przykro! rzekł młody Francuzik, ściskając podaną dłoń; nie odchodząc jednak, wciąż szedł obok Oli.

Basza nie widzi, basza nie słucha; Turban zawiesił nad okiem, Drzemie, i dymy ciągnąc z cybucha, Okrył się wonnym obłokiem. Wtem u wrót szczęścia hałas się wzmaga, Rozstąpiły się sług rzędy; Nieznaną brankę wiódł Kyzlar-aga, Skłonił się i rzekł: „Efendy! „Którego jasność takiej jest mocy Między gwiazdami dywanu, Jak śród brylantów na szatach nocy Ognisko Aldeboranu!

Tu Laura patrząc z chlubą na cień swéj urody, Lubiła włos zaplatać i zakwiecać skronie, Tu obraz jej malowny w śrébrnéj fali łonie Łzami nieraz mąciłem zapaleniec młody. Niemnie domowa rzeko, gdzież tamte zdroje, A z niémi tyle szczęścia, nadziei tak wiele? Kędy jest miłe latek dziecinnych wesele? Gdzie milsze burzliwego wieku niepokoje? Kędy jest Laura moja, gdzie przyjaciele?

Nie wiem, czy za dużo mam zmysłów, czy za wiele w duszy pożądań, ale jabym skorzystał z każdej szczeliny, aby się ze złotej klatki szczęścia choć na ból i cierpienie wydostać. Tam gdzie inni oddychają, ja zaraz się duszę. Było tak już przecież. Mogę się więc, tak jak teraz, pocieszać cudzem szczęściem. Tylko, że ta pociecha jest tak gorzka, jak dobry absynt, staje się nawet przyjemną.

Świeca w lichtarzu dopala się na dnie, Raz w głębi tłumi ogniska, Znowu się wzmoże, i znowu opadnie, Błyska, zagasa i błyska. Straszno! Nie była straszną ta godzina, Gdy były nieba łaskawszej Ileż mi słodkich chwilek przypomina! Przeczto już znikło nazawsze? Teraz ja szczęścia szukam ot w tej księdze. Księga znudziła, porzucam; Znowu ku lubym przedmiotom myśl pędzę, To marzę, to się ocucam.

Jedne z nich brzmiały basem, inne kwiliły wiolinem, lub brzęczały melodyjnie, łącząc w sobie te dwa melodyjne klucze, a bijąc w ten sposób, zdawały się mierzyć w milczeniu chwile czyjegoś może szczęścia... Niedyskretne, ciekawe, promienie księżyca zaszkliły się jasnem światłem na taflach szyb hotelowych, dawnego pałacu Dandolo.

Gdy serce kipi żądzą szczęścia wściekłą, I życie życiem co chwila się skraca! Czy wiesz co próżnia? czy znasz świat nicości, Gdzie wszystko zmarło, a żyć jeszcze trzeba, Żyć bez nadziei i żyć bez miłości, Patrząc się w niebo, nie wrócić do nieba! Serce się moje w perzynę rozwiało! Byłem tak smutny, jak nocy milczenie Byłem tak zimny, jak umarłych ciało I tak samotny jak umarłych cienie.

Szczęścia spólnego wybiła godzina: Pozna Halinę Wiesława rodzina. Wartko wóz toczą parskające konie, Mijają bory, i mostki, i błonie, Cała drużyna siedzi zadumana. Wesołość tylko nie opuszcza Jana: Bo radość w sercu utajoną żywi, Że dwie rodziny wrychle uszczęśliwi. Przydrożne lipy długie ścielą cienie, Gore nad lasem niebieskie sklepienie, I rzeźwą wonią tchnie wieczór pogodny.

Wiecznie pan jesteś smutny jak sum mówi, pijąc fałszowaną ohydę powoli, jakby z rozkoszą dobrze że masz na smucenie się, to jeszcze pół szczęścia! Odstawia kieliszek i znów wciska się w poduszki sofki. Może to i taka moda być na smutno ciągnie dalej, rurkując falbanki sukni na palcach znałam jednego pana od wyścigów, także się tak wiecznie gryzł i dręczył.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają