United States or Tajikistan ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Julia.* Amen! *Marta.* Na co amen? *Julia.* Bardzoś mi przez to dodała otuchy. Idźźe i powiedz teraz mojej matce, Ze naraziwszy się na gniew rodzica, Poszłam do celi ojca Laurentego, Odprawić spowiedź i wziąć rozgrzeszenie. *Marta.* O, idę; to mi pięknie i roztropnie. *Julia.* Stara niecnoto! Zdradziecki szatanie!

Nagle jednak zatrzymała rękę, sparaliżowana, z gardłem ściśniętem, z oczyma łez pełnemi, jak zwierzę tropione w legowisku, osaczone psiarnią, grającą przyszły tryumf i krwawą radość. Uczuła się starą, brzydką, śmieszną, spodloną. Była przedmiotem szyderstwa tej całej bandy, której przez lat tyle imponowała spokojem swego cudzołóztwa. Miała nóż w sercu i kamień wstydu nad głową.

*Marta.* Niema czci, niema wiary, niema prawdy, Niema sumienia w ludziach; sama zmienność, Sama przewrotność, chytrość i obłuda. Pietrze! dajno mi trochę akwawity. Te smutki, te zgryzoty, te cierpienia Robią mię starą. Przeklęty Romeo! Hańba mu! *Julia.* Bodaj ci język oniemiał Za to przekleństwo!

To mój sąsiad skazaniec! Z gorączkową skwapliwością odwróciliśmy zwłoki twarzą do księżyca. Nie było wątpliwości: skrwawione czoło, zapadłe oczy, ruda broda tak to Seldon. W jednej chwili zrozumiałem, jak się rzeczy miały. Baronet mówił mi, że swoją starą garderobę ofiarował Barrymorowi. Widocznie Barrymore, na prośbę żony, obdarzył nią Seldona, aby mu ułatwić ucieczkę.

Porzuć swe zaświaty Dla wspólnych zabaw ze mną!” Tak ciało do duszy Mówi, a dusza nikła i płochliwa mara Słucha jego poszeptów i przez łzy się stara Kochać te same kwiaty, rwać te same kwiaty... Kiedy wnoszę do lasu znój mego żywota I twarz tak niepodobną do tego, co leśne, Widzę otchłań, co, skomląc, w gęstwinie się miota I rozrania o sęki swe żale bezkreśne.

Znowu wziął lirę i spory dzbanek, Miodem pierś starą zagrzewa, Skinął na chłopców, ci do multanek Brząknął, nastroił i śpiewa: „Komu ślubny splatasz wieniec Z róż, lilii i tymianka? Ach, jak szczęśliwy młodzieniec, Komu ślubny splatasz wieniec! Pewnie dla twego kochanka? Wydają łzy i rumieniec. Komu ślubny splatasz wieniec Z róż, lilii i tymianka?

Tuż stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy, Obok dzwonnicy zrąb zgniły, A za dzwonnicą chróśniak malinowy, A w tym chróśniaku mogiły. Czy tam bies siedział, czy dusza zaklęta, Że o północnej godzinie Nikt, jak najstarszy człowiek zapamięta, Miejsc tych bez trwogi nie minie.

Za obrębem gobelinu zatknięty obrazek wycięty z „Tygodnika”, kilka palm, fotografia pana sędziego, stara strzelba, profitka z różowych paciorek, służąca za pantofelek do zegarka wszystko jeszcze było na swojem miejscu, nieruszone i jakby uszanowane. Janek podniósł się i do okna podszedł.

On opowiadał jako Jenerał Dąbrowski Z ziemi Włoskiéj stara się przyciągnąć do Polski, Jak on rodaków zbiera na Lombardskiém polu; Jak Kniaziewiez roskazy daje s Kapitolu, I zwycięsca, wydartych potomkom Cezarów Rzucił w oczy Francuzów sto krwawych sztandarów; Jak Jabłonowski zabiegł kędy pieprz rośnie, Gdzie się cukier wytapia, i gdzie w wiecznéj wiośnie Pachnące kwitną lasy; z legią Dunaju Tam wódz murzyny gromi, a wzdycha do kraju.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają