United States or Heard Island and McDonald Islands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tu brzmią piszczałki, biją bębenki, Płoną stosy suchych drewek; Piją staruszki, skaczą panienki, Obchodząc święto dosiewek. Milczą piszczałki, głuchną bębenki, Porzuca ogień gromadka; Biegną staruszki, biegną panienki, Biegną do dudarza dziadka. „Witaj, dudarzu! witamy radzi, W wesołej przychodzisz dobie; Pewnie zdaleka Pan Bóg prowadzi? Pogrzej się i spocznij sobie.”

Cień smutku powlekł piękne rysy Dzierżymirskiego; rozpamiętując coś, zadumał się on znowu. Nagle brwi zmarszczył, i jakby przypomniawszy coś sobie, sięgnął szybko do kieszeni fraka, skąd wyjął welinową podłużną kopertę. Rzuciwszy uważnem okiem na wypisany, drżącą ręką, dokładny adres, odczytywać go począł. Był to zaś list do niejakiego pana Wiktora Orlęckiego w Paryżu.

Zwinięta, nakształt węża, z bólu i rozpaczy Nie dajesz znaku życia jeno konasz raczej, znienacka za dłoń mię pociągasz ku sobie. Jakże łzami przemokłą, znużoną po walce Dźwigam z nurtów pościeli w ramiona obłędne! A nóg twych rozemknione pieszczotami palce Jakże drogie mym ustom i jakże niezbędne!

Spuścił głowę i słuchając dalej losów kolegi Zielińskiego, mówił sobie zarazem: Jednak pomóc trzeba... należy. Dla wspomnień, no, i dla zasady.

Nie myślił wcale Wojski przymawiać nikomu, Ani uważał, co tam szepcą pokryjomu; Rad bardzo że mógł damy i młodzież rosśmieszyć, Zwrócił się ku myśliwcom, chcąc i tych pocieszyć. I zaczął, nalewając sobie kielich wina: «Nadaremnie oczyma szukam Bernardyna; Chciałbym mu opowiedziéć wypadek ciekawy, Podobny do zdarzenia dzisiejszéj obławy.

I nagle, ni ztąd ni zowąd, rozlega się z piersi dzieci wrzaskliwy śpiew: „Hopsztynder!.. Madaliński Fiuta!... Z kopyta!... Szara ciuch, ciuch! tańczy sobie Z Barabaszem mazura!...” Proszę o spokój!... jęczy błagalnie pan Wentzel. „Hej kolęda!... kolęda!... Podobał się Jewie! jeździ na cholewie A boso go znać!... znać!... znać!...” Pan Wentzel głowę ukrył w dłonie. „A boso go znać!...”

I pomyślałam sobie, że sama nie potrafię tu przyjść więcej; ale z tobą jeśli ty nic nie znajdziesz dobrze. Ty nawet nie wiedziałeś, jak mi wtedy było straszno i ciemno dokoła! Wracając przechodziłam koło Notre Dame; drzwi były otwarte, grały organy, poszłam.

Słuchając męża, zdjęła właśnie przed chwilą suknię, i siadała obecnie przed lustrem, z obnażoną szyją i ramionami. Pragnąc rozczesać włosy, przechyliła się w tył i poczęła rozwiązywać je leniwym ruchem rąk. Poczekaj rzucił żywo Dzierżymirscy damy tej babie odpowiedź muzyką całusów!.. Przypomni sobie może luba rozwódka małżonka!.. Ha-haha, a to się wściekać dopiero będzie!..

*Monteki.* Wybadywałem i sam, i przez drugich: Lecz on, jedyny powiernik swych smutków, Tak im jest wierny, tak zamknięty w sobie, Od otwartości wszelkiej tak daleki, Jak pączek kwiatu, co go robak gryzie, Nim światu wonny swój kielich roztoczył I pełność swoją rozwinął przed słońcem. Gdybyśmy mogli dojść tych trosk zarodka, Nie zbrakłoby nam zaradczego środka. *Benwolio.* Oto nadchodzi.

Po upływie pewnego czasu nabrał przekonania, że czarna dama, rzeczywiście istniała. Teraz w węzeł krawatu wpinał szpilki w formie trupich główek, ubierał się ciemno, cały żałobny jak karawaniarz. Chwilami miał chęć sprawienia sobie krepy przy kapeluszu. Słowem, był to wdowiec, wdowiec opłakujący istotę, która, nie istniejąc, śmiercią swą pogrążyła go w bezmiarze boleści.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają