United States or Sint Maarten ? Vote for the TOP Country of the Week !


Za progiem świątyni, rzeczywiście cudem po prostu jakimś, powróciła mu samowiedza i względna równowaga umysłowa.. I oto teraz Roman porządkować zaczyna uciążliwie myśli.

Poręczył za niego pewien lord angielski, z którym się on, Roman, poprzyjaźnił bardzo. Dzięki parokrotnym, a nader rzadkim i nieprawdopodobnej długości seryom "rouge", oraz kilku wygranym "en plein", pewnego dnia ujrzał się panem miliona franków. Uśmiech fortuny oszołomił go na razie. Począł grać ze zdwojoną energią i ryzykiem.

Roman wstrząsnął się... W przywidzeniu nagłem ujrzał on te klasy, sfery tych wszystkich, przechadzających się przed nim, strojnych ludzi, unikających jego wzroku, ukłonu, uchylających się od podania mu ręki, ze wzgardą zimną, suchą na obliczu...

Ma pan słuszność, zapewne... potwierdził Roman. Niedaleko, szczególniej przy obecnej nadprodukcyi w naszem mieście ludzi fachowych, zajechałbyś pan ze swym dyplomem, ale nie martw się pan... Spotkałeś mnie na swej drodze.

Wśród przelewającego się kaskadą paryskiego życia i huku ruchliwej stolicy, Dzierżymirski spokojnie zaczął spożywać zupę, słuchając ciekawie, z uśmiechem, głośnych rozmów swych przerozmaitych sąsiadów i charakterystycznych częstokroć ich bulwarowych dowcipów. Punktualny, pomiędzy drugą, a trzecią po południu, wchodził nazajutrz Roman do mieszkania Orlęckiego.

Ubrany całkiem biało, wahadłowym ruchem przechylając się bezustannie przy wiosłowaniu w prawo i lewo, na tle otaczających ciemności, czynił on wrażenie fantastycznego zjawiska, głos zaś jego monotonny błąkał się po kątach i odbijał dziwnem echem o mury, oraz zakratowane okna w swym śnie zaklętych jakby domów. Roman milczał.

Roman zatrzymał się i zapytał jeszcze, chcąc konsekwentnie doprowadzić do końca zmyślony swój interes i misyę: Wszak fabryki owe wymienione w liście pana Hugona... Tak jest, tak jest... w istocie... potwierdził Orlęcki i zająknął się znowu.

No, to dobrze odparł Roman, i przy tych słowach sięgnął do stojącego na biurku pudełeczka po bilet wizytowy. Napiszę słówko do Dyrekcyi Towarzystwa Ogniowego "Esperanza"... Z dyrektorem jestem w ścisłych bardzo stosunkach, w tych dniach oprócz tego sam z nim pomówię odmówić mi nie może... Od pierwszego przyszłego miesiąca dadzą panu posadę.

A pan ?.... słodko i uprzejmie zapytał Dzierżymirski. O, naturalnie, będę! pośpieszył z odpowiedzią młodzieniec. No, to my nie! odparł z przyciskiem, całkiem seryo Roman, lodowatym głosem, i uchyliwszy ledwo kapelusza, skinął na tramwaj elektryczny, by stanął. Wsiadamy! rzucił krótko żonie.

Wyglądasz znośnie!.. zadecydowała Ola po chwili. Phi... tylko? To niezbyt pocieszające, odparł, śmiejąc się, Roman i wyszedł z Olą do przedpokoju. W bramie domu czekał już powóz odkryty; Dzierżymirscy wsiedli doń pośpiesznie, lokaj wskoczył na kozły i ruszyli.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają