United States or Slovenia ? Vote for the TOP Country of the Week !
Rozumiał dokładnie, że to było chwilowe oczarowanie, które prysnęło jak tęcza, że miał widzenie bardzo niejasne i nie wiedział właściwie, przed kim czy przed czem modlił się i klęczał. Rozumiał też, że ten zachwyt nie powtórzy się więcej, że nie uda mu się zapomnieć życia tak doszczętnie i doczekać po raz drugi jej zwiastowania.
Z mrokiem nocy, co od krańca w kraniec nad miastem się roztoczyła i błysnęła tysiącem gwiazd zimnych, spadał mu na duszę smutek coraz cięższy, jakgdyby po raz drugi ją stracił gorzej jeszcze i nieodwołalniej... dramat w jednym akcie. OSOBY: ANDRZEJ TUROWICZ lat 34. ZOFIA, jego żona lat 25. JAN KARSKI lat 28.
W tym to czasie zauważyliśmy u ojca po raz pierwszy namiętne zainteresowanie dla zwierząt. Była to początkowo namiętność myśliwego i artysty zarazem, była może także głębsza, zoologiczna sympatia kreatury dla pokrewnych, a tak odmiennych form życia, eksperymentowanie w nie wypróbowanych rejestrach bytu.
Przechodząc koło sklepu z zabawkami, kupiłem dla Jasia pałasz, dla Zosi i Franka łamigłówkę. Toż będzie uciecha!... Kiedy w końcu dostałem się do swego mieszkania i zadzwoniłem, zdziwiłem się, bo długo kazano mi czekać. Czyżby wyszli? Zadzwoniłem raz, drugi. Po chwili dopiero otworzono.
Lecz ja go wskrzeszę raz drugi, a ty się strzeż abyś go powtórnie o śmierć nie przyprawił. To powiedziawszy zbudził umarłego, i podniósł się ów człowiek w trumnie łzy wylewajac z otwartych powiek. I rzekł doń Anhelli: przebacz bom nie wiedział że mówię obmowę i oszczerstwo.
Wypada mi raz jeszcze przeprosić stokrotnie pana odezwał się znów pierwszy Dzierżymirski że ośmielam się wkraczać w stosunki jego, tak osobiste, lecz po pierwsze wyjątkowe położenie nasze tu, na obczyźnie, jako rodaków, skłania mnie do tego; po drugie zaś, że w tym względzie może mogę stać panu użytecznym... Orlęcki, zdziwiony, spojrzał na Romana.
Ona jedną ręką ciśnie do piersi dziecko, drugą czepia się filaru, a z oczów jej płyną dwa strumienie łez gorących. Niemogę! niemogę! szepcze, łkając cicho. Organy tymczasem huczą przeraźliwie, pan młody przechodzi kruchtę i idzie pewnym, śmiałym krokiem, kłaniając się lekko znajomym, wśród tłumu. Kuma próbuje raz jeszcze podburzyć Honorkę.
Pytają go, czy niema jakich życzeń. Nie odpowiada. Życzenia? Pytają raz drugi. Nie odpowiada; sylabizuje po cichu: ży-cze-nia. Wychodzą wszyscy, nareszcie ryglują znów drzwi. To chyba sen. Zostaje tylko ksiądz wysoki, cienki, chudy. Bierze go za rękę, mówi coś jednostajnym, bezmyślnym głosem.
Nie chcę młodego wychwalać wam w oczy, Często pochwała, choć i słuszna, szkodzi, Bo lepiej, kiedy nie znają się młodzi; Zawcześnie już się u celu być mienią, Raz pochwaleni, przestrogi nie cenią.
Długo się Wiesław gościnnie weselił, Już się też dzionek nad górami bielił; Pożegnał wszystkich w zasmuconym stanie, Wciąż mając w uszach i śpiewki i granie; W sercu niepokój, a myśli jedynie Krążą niewolne przy pięknej Halinie. Pospieszał Wiesław i lasem i polem, Ale się ostać nie może przed bólem: Bo kiedy miłość raz w sercu osiędzie, Daremny namysł i rozsądek będzie.