United States or Saint Martin ? Vote for the TOP Country of the Week !


"Chciałbym się bardzo z tobą przejechać przez błonia, "Weź mię tybo ja boję się dużego konia!

Kazano mu iśćwon” a przecież tam, przez ścianę, jest szafa, w której jest jego porcelana, jego srebro, jego szkło. Trzydzieści lat myje, ociera, czyści całą zastawę... to więc wszystko mu poprostu w duszę wrosło i on tego z siebie wyrwać nie może! nie może!... A piece?

Przypomniałem sobie w tej chwili kolorowe kokardy i wstążki, któremi kilkakrotnie panna Felicya ubierała mojej matce jej czarne ubranie. Poznawałem po tem zawsze, że mama jedzie na audyencyę do generała gubernatora. Oczywiście musiała tam jechać teraz księżna. Przez kilka minut z salonu i sypialni słychać było gwar urywanej rozmowy i posuwanych sprzętów.

Zerwałem się, szlochając, i poomacku, uderzając o meble i potykając się, pobiegłem do salonu. We drzwiach zatrzymała mnie Leoncia. Panna Felicya tam jest? spytała szeptem. Jest... Nie... nie... wiem... Ja się boję tam... Ja nie chcę... I czepiałem się, szlochając, jej sukni. Niech Janio mi się zabiera stąd ze swymi płaczami, syknęła przez zaciśnięte zęby. Takie nieszczęście, a on się maże.

Nie widział ukłonów składanych mu przez robotników i oficyalistów, przeszedł ogródek, który dworek jego otaczał, i przez podjazd szybko wbiegł na schody, prowadzące do mieszkania; nerwowo, silnie, dwukrotnie zadzwonił. Po chwili drzwi się otworzyły.

"Czemu przez cały dzień śpisz leniuchu?" Rzekł raz pudelek, ganiąc brytana. "Leżysz przed budą wiecznie bez ruchu." "Gdy ja figlami zabawiam pana." "Wiesz, właśnie poszedł pan do sąsiada," "Chodźże więc ze mną poigrać ładnie"! —Nie mogęna to bryś odpowiada; —"Nuż tu tymczasem kto dom okradnie?!— Pudlu!

W parowie, mimo cienia, upalnie było, nie upałem suchym, płomiennym, jak na łące, ale wilgotnym, ciężkim żarem dusznym. Zbliżyli się do brzegu i po kamieniach zaczęli przechodzić przez potok ale przejść nie mogli, gdyż droga przez głazy utworzona, urywała się w połowie, zostawiając jako ostatni kres skalistą wśród fal wysepkę.

Niekiedy w nocy ukazywała się twarz brodatego Demiurga w oknie sypialni, oblana ciemną purpurą bengalskiego światła, i patrzyła przez chwilę dobrotliwie na uśpionego głęboko, którego śpiewne chrapanie zdawało się wędrować daleko po nieznanych obszarach światów sennych.

Przez próg komnaty do gabinetu wchodziła już Ola, ubrana do wyjścia, w kapeluszu i sukni, skrojonej elegancko i szeleszczącej jedwabiami spódnic. I ona od lat tych pięciu nie zmieniła się prawie. Wypiękniała tylko jeszcze bardziej, bujniejszemi stały się kształty i linie jej ciała, ponętniejszemi, w całym swym czerwcowym rozkwicie, lat już niespełna trzydziestu.

Oj, kjebełe Vpąn naszę storą mapę czele landkortę, na chteri krajobroz całe nasze zemje znajdeje, vjdzeł; jak wónj to szle przez puszcze, kje na nj jesz vjelgje lase e wódę beło, tobe Vpąn njepomału zdzevjeł: wónj to tu, to , to donąd, to nazod, jak ręki łazele. tej jesz żodne drogi, anje ros stegne pódceve njebeło.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają