United States or Christmas Island ? Vote for the TOP Country of the Week !


W papierach i złocie, z pewną, drobną tylko różnicą, było wszystkiego dwadzieścia siedem tysięcy. Młodzieniec odstąpił od stołu i wolno z rozmysłem począł przechadzać się po izdebce. Dwadzieścia i siedem tysięcy!.. Dwadzieścia i siedem...

Wychodząc z domu, dziwnym trafem okoliczności, przerachował właśnie pieniądze i wiedział co do grosza, ile ich znajdowało się w portmonetce. Odtrąciwszy w myśli wydanych kilkanaście franków, począł gorączkowo liczyć złoto i srebro. Nie brakowało ani jednego centa. Widoczne rozczarowanie odbiło się na twarzy Dzierżymirskiego.

Wyraz marzenia, ekstazy błyskawicznie znikł z jego oblicza przypomniał sobie chwilę obecną. Zwolna do stolika zbliżać się począł; utkwiwszy spojrzenie w rozsypanych pieniądzach, jednocześnie myślał: Niemi tylko może zdobyć bym mógł swe marzenie, one pozwolą mi i ułatwią zbliżenie do ukochanej! A potem... I mimo woli znowu spojrzał młodzieniec w róg pokoiku.

Kolejarze wiadomo, lubią wszystko z pompą a taki subiekt z cukierni toosoba”. Tymczasem kościelny wyniósł dwie poduszki i przykląkłszy, układać je począł na stopniach. Poduszki! zaszemrano na ławkach. Lecz znów mężczyźni udzielają informacyj bliższych co do osoby pana młodego.

Tu obstąpiono przyjezdnych. Cały rój przeróżnych figur hałaśliwie ofiarowywać im począł swoje usługi, rząd zaś służby hotelowej, w galonach, z ożywieniem i gestykulacyą namawiał ich każdy z osobna do siebie. Gadatliwość Włochów oszołomiła na razie Dzierżymirskich. Po chwili dopiero Roman, znający kilka włoskich wyrazów, zdołał się porozumieć i wybrawszy hotel, kazał się prowadzić do przystani.

Sceneria jego młodego życia, kuchnia z wonnymi cebrami, ze ścierkami o skomplikowanej i intrygującej woni, z kłapaniem pantofli Adeli, z jej hałaśliwym krzątaniem się nie straszy go więcej. Przywykł uważać za swoją domenę, zadomowił się w niej i począł rozwijać w stosunku do niej niejasne poczucie przynależności, ojczyzny.

Puder osiadał na lekkim meszku pokrywającym policzki koteczka, tworząc w ten sposób na twarzy mężczyzny, jakby krepową zasłonę. Poczem, lekkim a wprawnym ruchem, koteczek przyczernił sobie brwi i rzęsy za pomocą ołówka i odsunąwszy się od lustra, począł rozmaite podbójcze miny próbować. Od kilku chwil otworzyły się cicho drzwi od kuchni i do pokoju wsunęła się żoncia.

Eee! cóż znowu!.. okrzyczał się Ładyżyński pani marszałkowa niech będzie spokojną, poluje sobie na kaczki, i jedynaczkę swą wydziedzicza. Dobrze robi zresztą, bardzo dobrze... Wydziedziczać młodych! Niech nie lekceważą woli starszego pokolenia!.. Wydziedziczać!.. dokończył pan Emil z patosem, i powstawszy z fotelu, jednocześnie z panią Melanią żegnać się począł.

Poręczył za niego pewien lord angielski, z którym się on, Roman, poprzyjaźnił bardzo. Dzięki parokrotnym, a nader rzadkim i nieprawdopodobnej długości seryom "rouge", oraz kilku wygranym "en plein", pewnego dnia ujrzał się panem miliona franków. Uśmiech fortuny oszołomił go na razie. Począł grać ze zdwojoną energią i ryzykiem.

Dzierżymirski, wpatrzony początkowo bezmyślnie, począł się teraz właśnie przyglądać uważniej, ujęty wdziękiem widoku, gdy nagle posłyszał głośno wyrzeczone koło siebie słowa: S'il vous plait, monsieur! Roman odwrócił się szybko. Szwajcar, pozbierawszy pieniądze, oddawał mu sakiewkę.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają