United States or Bangladesh ? Vote for the TOP Country of the Week !


Kto wie! może niedługo założy i cukiernię. Z takiemi jak ongłowaczamito wszystkiego spodziewać się można. Kobiety kiwają głowami, nagle spoważniałe, jakby ta dobra opinia, którą się cieszy ów subiekt, przejęła je szacunkiem i powagą. Kościelny wnosi kropidło i naczynie z wodą święconą. W ławkach powstaje znów szmer. Kropidło!... patrzcie kropidło!..

Tra-ra-ra, tra-ra-ra: Patrzcie, jak nasz Janek gra! A siostrzyczka jego Hania Pilnie słucha tego grania, Słucha długo i cierpliwie, Choć pan trębacz gra fałszywie!... Chłopaczek leniuszek nie poszedł do szkoły, Nie chciało się wstawać z łóżeczka: Południe już blisko, a on wciąż poziewa, Na ziemi się wala książeczka. Chłopczykuleniuszku, niedobrze to z tobą!

Ona rzekła: czy to pięknie Tak krzyczeć? czy to grzecznie? ten Pan was się zlęknie, Ten Pan nieprzyszedł straszyć, to nie dziad szkaradny, To gość, dobry Pan, patrzcie tylko jaki ładny. Sama spójrzała: Hrabia uśmiechnął się mile, I widocznie był wdzięczen jéj za pochwał tyle; Postrzegła się, umilkła, oczy opuściła, I jako róży pączek cała się spłoniła.

Chodźcieno bliżej, kochane dzieci! Patrzcie! tu gwiazda nad szopką świeci, Ona to, złocąc niebieskie stropy, Wiodła trzech królów do biednej szopy; Śpiących pasterzy blaskiem zbudziła, Do stóp Jezuska zaprowadziła, A teraz stoi i jasno świeci, Więc pójdźcie tutaj, kochane dzieci!

Wzrok jego przy tem, z zadowoleniem objął dłuższą chwilę całą postać Orlęckiego, mówiąc do siebie mimo woli wyraźnie; Patrzcie?.. nie spodziewałem się!.. Zatem odezwał się niebawem objąć może szanowny pan inną, lepszą nawet posadę od tej, którą przeznaczałem w myśli dla niego. Cóż to za miejsce? zagadnął Orlęcki.

W jednym z opuszczonych domków był przykuty do ściany łańcuch; pogryzione kości świadczyły, że pies był tutaj więziony. Opodal leżał szkielet małego pinczerka. Patrzcie! toż to faworyt Mortimera! zawołał Holmes. Stapleton potrafił ukryć psa, ale nie zdołał stłumić jego wycia. Mógł był wprawdzie trzymać go w oficynie Merripit-House, ale byłoby to ryzykownem.

Dziś w tymże płaszczu na tymże rumaku: Lecz po co przybył? zkąd ród? jakie miano? Stójcie i patrzcie! Uchyla szyszaku, Uchyla twarzy: on! Litawor! książę! Dziw nagły zmysły i mowę zabiera: Nakoniec radość skrzepły głos rozwiąże. Opłakanego widząc bohatera, Wrzasną i klasną, wrzask o gwiazdy bije: Litawor żyje! książę, pan nasz żyje! Stał, i ku ziemi dzierżał lice blade.

Nie masz pani powodu go oszczędzać rzekł Holmes. Powiedz nam, gdzie się ukrywa? Jeśli mu pomagałaś w złem, dopomóż nam złe powetować. Jedno jest tylko miejsce, w którem mógł się schronić: dawna kopalnia ołowiu, w samym środku moczarów. Tam trzymał psa na uwięzi; wiem, że robił przygotowania, aby tam się ukryć. Holmes przysunął lampę do okna. Patrzcie mówił co za mgła!

Ciało ich przecież, zaróżowione leciutko, drżeć oto zda się, poruszać, w żyłach krew płynie, usta coś mówią, a oczy ich, rysy, wyrazu pełne, boleją, płaczą, smucą się myślą!.. Patrzcie... patrzcie!..

*Romeo.* Z obawy, abyś tej weny zbyt nie rozszerzył. *Merkucio.* Mylisz się, właśnie byłem bliski ścieśnić, bo jużem był doszedł do jej dna i nie miałem zamiaru dłużej wyczerpywać materyi. *Romeo.* Patrzcie, co za dziwadła! *Merkucio.* Żagiel! żagiel! żagiel! *Benwolio.* Dwa, dwa: spodnie i spódnica. *Marta.* Piotrze. *Piotr.* Słucham. *Marta.* Piotrze, gdzie mój wachlarz?

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają