United States or Curaçao ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ha-ha-ha-! nie masz pan za co przepraszać, wiedziałem tylko, że i z kochanego pana także romantyk; w takim razie w korcu maku dobraliście się razem z Januarym... Wobec tego, ja w Gowartowie zgoła potrzebny nie jestem, doskonale się tam obadwa rozumiecie...

Po śmierci zaś pana Januarego i przyjeździe młodych, przypadek bardziej jeszcze zbliżył go do niej, a było nim powtórzenie zbolałej córce dosłownie ostatnich chwil ojca i słów jego, pełnych przebaczenia...

W szarą nędzę istnienia "pana", zamkniętej w tych ścianach biedy, życie wplątało widać jakąś nić złotą, rzuciło na osłodę hojnie i litościwie pęk duchowych promieni!...

Świętobliwy Kapłan Laurenty kazał mi się rzucić Do twych nóg i o przebaczenie prosić. Przebacz mi, ojcze! będę już uległa. *Kapulet.* Niech tam kto pójdzie prosić pana hrabię: Jutro mieć muszę spleciony ten węzeł. *Julia.* Spotkałam hrabię w celi Laurentego I okazałam mu miłość, jak mogłam, Nie przekraczając granicy skromności.

Prawdziwie, będą s Pana żartować sąsiedzi, Ze mieszkając na żyznéj Litewskiéj równinie, Malujesz tylko jakieś skały i pustynie. Przyjacielu, rzekł Hrabia! piękne przyrodzenie Jest formą, tłem, materyą, a duszą natchnienie Które na wyobraźni unosi się skrzydłach, Poleruje się gustem, wspiera na prawidłach. Niedość jest przyrodzenia, niedosyć zapału, Sztukmistrz musi ulecieć w sfery ideału!

Duchem, proszę panicza, duchem! odparł żwawo leśniczy w ślad za odjeżdżającym. W pół godziny później, młody plenipotent siedział już przy biurku w Tomaszówce i kreślił słów parę do pana Emila.

Tymczasem rycerz upuszczone wodze Starcowi wręczył; sum do pana skoczył, Rumaki każe nawrócić ku drodze, Chwiejącego się ramieniem otoczył, Składa na piersiach, krew dłonią zaciska; Dał znak, samotrzeć pędzą z bojowiska. I zbliżają się pod okopy grodu. Zaszli im drogę ciekawi mieszkańce; Ci, bodąc konie przez tłumy narodu, W milczeniu śpieszą na zamkowe szańce, A skoro wpadli, uchylono zwodu.

Nic w tem dziwnego z mej strony, wszak prawda?.. Znać mam przyjemność szanownego i kochanego pana od tak bardzo niedawna! dokończył, z przyjaznym uśmiechem, i jak najnaturalniej na pozór. Ależ, rzecz prosta! Tajemnicy w tem zresztą nie ma żadnej! odparł Orlęcki szybko, przekonany zupełnie. Opowiem prezesowi wszystko natychmiast! ciągnął dalej rozradowany.

To jest... źle mówię!.. rzekł seryo całkiem, uśmiechnąwszy się atoli w duchu do siebie o kobiecie, nie jednostce, bynajmniej myślałem wówczas, ale o ogólnym w niej symbolu kobiecości!.. Jak to! nie rozumiem dobrze pana... zdziwiła się Ola. Cóż bowiem wspólnego ma wschód słońca...

Krasnostawski zatrzymał się chwilkę, i ciągnął dalej: Obowiązki, jakie mam dla całej rodziny państwa, szacunek i poważanie me osobiste wzglem pana Gowartowskiego, stanowią, chyba dość trwałą rękojmię, słowa dotrzymam... I... o tem... nikt z państwa, przypuszczam, nie wątpi... dokończył młody człowiek, podnosząc tym razem wzrok, jasny i pytający na marszałkową.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają