United States or Qatar ? Vote for the TOP Country of the Week !


Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem, Przyszły pszczoły z kadzidłem i myrrą i złotem, Przyszła sama Nieskończoność, By popatrzeć w zieloność, Popatrzyła i odejść nie chciała z powrotem... Kto całował mak w zbożu nie zazna niedoli! Trawa z ziemi wyrwana pachnie, lecz nie boli... Kocham stopy twoje bose, Że deptały kruchą rosę, Rozróżniając naoślep chabry od kąkoli.

Chyba że niespodzianie spadał nań kataklizm w postaci szorowania podłogi obalenie praw natury, chlusty ciepłego ługu, podmywające wszystkie meble, i groźny szurgot szczotek Adeli. Ale niebezpieczeństwo mija, szczotka uspokojona i nieruchoma leży cicho w kącie, schnąca podłoga pachnie miło mokrym drzewem.

Jeśli wolisz każ mi się zapodziać na łące, A zobaczysz, jak zaraz swoją białość zmącę Purpurą rośnych maków, których dotyk nagły Budzi szczęście i życie tak jasno tłomaczy! Niech mię tylko po oczach kłos uderzy smagły, A już świat się rozwidnia i wiem, co świat znaczy. Nie przeszkadzaj mi wiedzieć! Milcz, dopóki drzewa Szumią, dopóki pachnie jałowice i mięta! Milcz!

Pod wodą spojrzyj! prześwieca piach biały I mchem ruchliwym brodate kamienie. Czemu ci głowa na dłonie opadła? To pachnie trawa i ten piach pod wodą, To wód, polśnione smugami, zwierciadła Parują ciszą, blaskiem i ochłodą. Tych kilku dębów po nad brzegiem liście Podziurawione i przeżarte chciwie Przez gąsienice, trwają tak przejrzyście Nad własnym cieniem, co utkwił w pokrzywie.