United States or Portugal ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ksiądz z nim przybyły wysiadał właśnie z powozu, poprzedzany towarzyszącym mu chłopaczkiem... Rozległ się wkrótce dźwięk uroczysty kościelnego dzwonka w progi pałacu wstępował Syn Boży, utajony w Przenajświętszym Sakramencie... W parę minut później, do pokoju chorego już wchodził ksiądz; idący w ślad za nim Krasnostawski został na progu i spojrzał w głąb sypialni chorego.

Ładyżyński zatem tak samo zawsze szyderczy z marszałkową się sprzeczał i rozmyślnie przeszkadzał flirtowi Oli z Topolskim... Krasnostawski, tłumiąc w sercu ból, żal, gorycz i zazdrość, przyjeżdżał tu jak zwykle, co dzień, a bawiąc w pałacu coraz krócej, po partyjce bilardu z panem Emilem, uciekał do swej wśród pól samotni.

Wiatr ustaje tymczasem, chmurki stopniowo rozchodzą się jak przyszły, rozpraszają... Sierp księżyca ukazuje się znowu, i zagląda ciekawie do wnętrza pałacu...

Na powitanie jej tryumfalną fanfarą rozbrzmiał park cały świergotem ptasząt; zbudzone, zrywały się one do lotu, otrzepywały zamaszyście skrzydełka z porannej rosy, rozlatywały się na wsze strony, siadały na zczerniałych ruinach spalonego pałacu.

Potężny, wspaniały zabłysł pierwszy promień słońca i obojętny zajaśniał nad wszystkiem dokoła... Nie zbudził jednak nikogo... Na gazonie tylko, pod górą wyrzuconych z pałacu, leżących na kupie mebli, duży pies podwórzowy otworzył oczy, mlasnął językiem, przeciągnął się i zasnął... Zadumanej ciszy nie przerywało nadal nic zgoła.

Każdy kąt, każda ścieżka i sprzęt w pałacu nasuwały biednemu ojcu na pamięć jedynaczkę, martwota zaś i cisza komnat, oraz ich głucha pustka przypominały stale nieobecność jej bezpowrotną.

Bojąc się tego, zostanę przy tobie, I nigdy, nigdy już nie wyjdę z tego Pałacu nocy; tu, tu mieszkać będę Pośród twojego orszaku robactwa. Tu sobie stałą założę siedzibę, Gdy z tego ciała znużonego światem Otrząsnę jarzmo gwiazd zawistnych. Oczy, Spojrzyjcie po raz ostatni! ramiona, Po raz ostatni zegnijcie się w uścisk!

oto strażnik bramny otrąbił po grodzie, Że wierzba uzdrowiona w cudnej bezprzeszkodzie Przyszła, by odtąd szumieć w królewskim ogrodzie. Król Asoka z pałacu wybiegł na spotkanie I wyciągnął ramiona i poglądał na nie, Że się tak wyciągnęły i tak niezachwianie. I przybyłej sam wskazał wcieleniem swej dłoni, Kędy ma się zielenić i w jakiej ustroni, I spełniła to wszystko tak, jak mówił do niej.

Widząc, że chory leży teraz zupełnie już cicho, młody człowiek po chwili powstał, posłuchał oddechu jego, poczem wysunął się cichutko z pokoju. Dusiło go coś w gardle... W sąsiednich komnatach pusto było całkiem i szaro już zupełnie. Mrok wieczora wciskał się do pałacu coraz natarczywszy, wszędzie, samotny, cichy, smutny.

Na stole w jadalni gowartowskiego pałacu leżało kilka książek, obok w salonie i buduarze widniały porzucone pisma świeże na biurku w gabinecie przyległym bielały rozłożone arkusze, zapełnionego pismem papieru.

Słowo Dnia

wyłoniła

Inni Szukają