United States or Caribbean Netherlands ? Vote for the TOP Country of the Week !


Chciałoby się powiedzieć: bądź wola Twoja, a nie mogę, nie mogę... A przecie trzeba rzekł ksiądz. Trzeba. Crześcijanką jesteś. Jestem, chcę być... chcę się poddać. Ale w tem jednem... O dziecko mi chodzi o Stasia mego! On także modli się w tej chwili. Ksiądz Osmólski jest przy nim, jak ja przy pani. Ale on pewnie się nie buntuje. On? Staś mój? O nie! On odważny.

Przed ołtarzem Bogarodzicy kończyła się właśnie wotywa. Ksiądz Osmólski odprawiał, ten sam, o którym słyszałem, że spowiadał więźniów w fortecy i skazanych odprowadzał na śmierć. Był to młody ksiądz, szkolny kolega Stasia. Mama lubiła go bardzo, mogła z nim mówić o synu.

Ale w tych czasach cierpieć było wolno, ale nie wolno było cierpienia wyjawiać i skarżyć się na nie. Ksiądz Osmólski zerwał się szybko i zwracając się ku płaczącemu tłumowi, zawołał gromkim głosem: Cicho, na miłość Boga, cicho! A potem dobywając wszystkich sił po nad ten huragan jęków i krzyków boleści, pełną piersią zaintonował: Pod Twoją obronę! I zrobiła się rzecz dziwna.

Ale nikt nie miał odwagi wyjść na jego spotkanie. Czekaliśmy. Drzwi wreszcie otwarły się. Na progu stał ksiądz Osmólski, do trupa podobny, słaniający się. Prałat stanął za nim, podtrzymując go. Mama zerwała się naraz i klęcząc, głowę zwróciła ku wchodzącym. Z ust, spieczonych gorączką, wydarło się jedno słowo: Już?! Ksiądz Osmólski podszedł do niej, trzęsąc się.