United States or Japan ? Vote for the TOP Country of the Week !


I Topolski, błąkający się z początku w swej grze trudnej zaplątał się sam wkrótce, nie wiedząc nawet kiedy, w zastawione zręcznie na Olę sieci. Serce w nim obudziło się po raz pierwszy może w życiu!.. On, motyl niestały, powierzchownie tylko kochliwy, w każdej zamężnej, wdzięcznej buzi zakochał się na seryo w Oli!

Lepiej, że zgrzeszym ostrożności zbytkiem, Niż gdyby miało kiedy być przysłowiom trzodzie: Mądra koza po szkodzie. O wilku mówiono w izbie A wilk tuż sicdział na przyzbie, Podsłuchał. Matka z domu, a on wnet do córk Stuk i puk we drzwi komórki.

Coby rzekł wojewoda Niesiołowski stary, Który ma dotąd pierwsze na świecie ogary, I dwiestu strzelców trzyma obyczajem pańskim, I ma sto wozów sieci w zamku Worończańskim, A od tylu lat siedzi jak mnich na swym dworze, Nikt go na polowanie uprosić nie może, Białopiotrowiczowi samemu odmówił! Bo cóżby on na waszych polowaniach łowił?

On wspominał i opowiadał barwnie wrażenia licznych podróży, dowcipkował, śmiał się, przytomny bezustannie gry swojej; Ola słuchała mówiła, opowiadała z kolei wiele sama... Jak w złocie łanów zboża, jednostajnem od maków purpurowych i bławatnych chabrów, roiło się w tej ich słów gawędzie od dwuznaczników, w lekką formę obleczonych ze strony Topolskiego oświadczyn i półsłówek połowicznem niedomówieniem wiele mówiących nieraz rzeczy!..

Szwaczki? odpowiedział po chwili z niezrównanem roztargnieniem szwaczki?... je n'en sais rien?... nie znam!... Od pewnego czasu używał francuzczyzny, ucząc się zdań pojedynczych i rozmówek pani Bocquel. Nieznasz pan szwaczek? pytano ze zdziwieniem. On, demoniczny wzrok wokoło ciskał: A, od czegóż... damy? zapytał.

teraz chwile, gdy zazdroszczę Władkowi tak, że chociaż nie umarłem, zazdroszczę mu życia, jakgdybym wiedział, że on mnie przeżyje.

Mienie zaś jego obecne to była tylko wygrana z pożyczki Amerykanina, a zatem suma grosza, niemająca już bezpośredniego, dotykalnego związku ze znalezionym portfelem. Jemu, Dzierżymirskiemu, w dziedzinie sumienia wyrzutów, dociekań, zwątpień, ubywał jeden szkopuł poważny nie dotykał się on już wyjętego z "cudzego" pugilaresu grosza.

Klucznik mówił, że tylko znał jednego człeka, Co tak celnie jak Robak mógł strzelić zdaleka; Ja zaś znałem drugiego: równie trafnym strzałem Ocalił on dwóch panów; sam ja to widziałem, Kiedy do Nalibockich zaciągnęli lasów, Tadeusz Rejtan poseł i książę Denassow.

Wołają Policmajstra, każą spisać śledztwo: Ja rzecze Kozodusin wydaję świadectwo, Że to łani; on plecie że to pies domowy: Rozsądź nas kto zna lepiéj zwierzynę i łowy. Policmajster powinność służby swéj rozumiał, Bardzo się nad zuchwalstwem czynownika zdumiał, I odwiódłszy na stronę po bratersku radził, By przyznał się do winy i tém grzech swój zgładził.

Przywyklejszy doń, niż do marsowego kurzu: Co się zaś tyczy osła, ten był i jest błaznem.” Gdy tchórz tak gadał. Rada wrąc entuzyazmem, Gotowa za krasomówstwo Dać mu naczelne wodzostwo, Odezwała się nagle w jeden głos: „Żyj tchórzu!” On, stropion krzykiem tym pośród perory, Zmieszał się, owszem, dał czuć najwyraźniej, Że był w gwałtownej bojaźni.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają