United States or Western Sahara ? Vote for the TOP Country of the Week !
A w zwierciedle sadzawki aż do dna odbita Jaśniała, przeciw niebu w fali wniebowzbita, I szepnął król do siebie: „Tu niechaj rozkwita!” A po nocy, gdy księżyc jarami się bieli, I gdy wszystko posnęło i wszyscy posnęli, Ona wyszła podwójnie: z ziemi i z topieli. I biegła, pątnikując, po schodów marmurze W głąb nieznanych pałaców ku górze, ku górze, Czyniąc kroki płochliwe, zwiewne i nieduże.
Jasność ogromna, szczęśliwa, słoneczna unosiła się w błękitnem powietrzu, trącała rozłogi pól, i lasy i skały, i odbita wracała znów w przestrzeń, jaśniejsza. Była cisza. Wiatr zasnął i nie ocierał już z szumem skrzydeł swych o trawy. Kiście mietlicy nie uderzały o siebie, i nawet lekkie drżączki stały nieruchome.
„Jeno tyle umieram, ile miłość każe. „A spłodzę tobie syna w mych bioder pożarze.” I spłodziła mu syna na polu, w południe, Kiedy zboże ku słońcu złoci się bezludnie. „Bogom w oczy wsmucony jestem od spowicia, „A weseli się we mnie życie z poza życia. „Pójdźcie ze mną do lasu nieopodal gaju, „Pragnę zbadać twarz ojców, odbitą w ruczaju.