United States or Eritrea ? Vote for the TOP Country of the Week !


Zbłąkanych w obszarach pól Nie złączy żaden sen złoty, Ni lęk, ni zgroza, ni ból, Nic prócz pieszczoty! Śnież się, w duszy mojej śnież, Piersi, nocą całowana, Co zachować przez sen chcesz Usta moje do rana! Znój się, w ciele mojem znój, Miłujących rąk pogłado, Coś mi dreszcz piększyła mój, Przodując zadumą bladą!

Omackiem, w ciemności zapadał się gdzieś między białawe chmury, pasma i zwały chłodnego pierza i spał tak w niewiadomym kierunku, na wspak, głową na dół, wbity ciemieniem w puszysty miąższ pościeli, jak gdyby chciał we śnie przewiercić, przewędrować na wskroś te rosnące nocą, potężne masywy pierzyn.

dobluźniły się, doklęły swego. Przywołane rechotem naczyń, rozplotkowanym od brzegu do brzegu, nadeszły wreszcie karawany, nadciągnęły potężne tabory wichru i stanęły nad nocą. Ogromne obozowisko, czarny ruchomy amfiteatr zstępować zaczął w potężnych kręgach ku miastu.

Z zapadającą nocą zaczęły się opowiadania przy obozowych ogniskach, Słuchaczów nie było, wszyscy bowiem mówili; wszyscy dzielnie się spisali w bitwie, wszyscy mieli dowcip bo wszyscy byli szczęśliwi.

Lecz, karmiony ust twoich spłakanym oddechem, Nie pytam o treść widzeń. Dopiero z porania Zadaję ciemna nocą tłumione pytania. Odpowiadasz bezładnie ja słucham z uśmiechem. Wyszło z boru ślepawe, zjesieniałe zmrocze, Spłodzone samo przez się w sennej bezzadumie. Nieoswojone z niebem patrzy w podobłocze I węszy świat, którego nie zna, nie rozumie.

Ach! byłby im wystarczył pierrot wypchany trocinami, jedno-dwa słowa, na które od dawna czekały, by móc wpaść w swą rolę dawno przygotowaną, z dawna tłoczącą się na usta, pełną słodkiej i strasznej goryczy, ponoszącą dziko, jak stronice romansu połykane nocą wraz ze łzami ronionymi na wypieki lic.

Spraw także politycznych był Robak świadomszy, Niźli żywotów świętych, a jeżdżąc po kweście, Często zastanawiał się w powiatowém mieście; Miał pełno interessów: to listy odbierał Których nigdy przy obcych ludziach nie otwierał, To wysyłał posłańców, ale gdzie i po co Nie powiadał; częstokroć wymykał się nocą Do dworów Pańskich, s szlachtą ustawicznie szeptał, I okoliczne wioski do koła wydeptał, I w karczmach z wieśniakami rosprawiał nie mało, A zawsze o tém, co się w cudzych krajach działo.

Dobranoc ci przez klamkę, niestety! zamknięta! Powtarzając dobranoc nie dałbym ci zasnąć. Dobrywieczór! on dla mnie najsłodszém życzeniem; Nigdy, czyto przed nocą dzieli nas zapora, Czyli mię ranna znowu przywołuje pora, Nie żegnam się, ni witam s takim zachwyceniem,

Kilka kaczek po drodze jego zerwało się trwożliwie, myśliwiec jednak nie zadawał sobie trudu strzelać do nich, bo oto znowu, wywołane na pozór drobnostką, pochłonęły bezpodzielnie pana Januarego wspomnienia smutne. Rok temu, podobnie jak dziś, polował on tutaj. Razem z Olą wyjechali o drugiej, nocą, i przybyli nad staw przy księżycu jeszcze.