United States or Bouvet Island ? Vote for the TOP Country of the Week !


Znamy część wszechświata w któréj mieści się 270 miljonów słońc, znamy ziemię a na niéj kilka lądów wielkich, tysiące wysp, ogromne obszary mórz i oceanów, mnóstwo gór, rzek, jezior, kopalń, lasów, pustyń, a znamy nie tylko ich położenie, ale także i wymiary, bogactwa jakie mieszczą w sobie, cechy charakterystyczne któremi jedne od drugich różnią się.

Panna Felicya, z pomocą Leonci i ciotki Anieli, ustawiała w małym, ciemnym gabineciku obok sypialni ołtarzyk. Na białym obrusie, pomiędzy sześciu woskowemi świecami, jaśniała złota szata Berdyczowskiej Bogarodzicy, a przy niej poczerniały srebrny relikwiarz, który pradziad miał z sobą pod Wiedniem. Tymczasem drzwi od przedpokoju nie zamykały się.

Był to kij gruby, z dużą gałką, utoczoną z drzewa; pod gałką była srebrna obrączka, a na niej napis: „Jakóbowi Mortimer M. R. C. S. od przyjaciół C. C. H.”, pod spodem zaś data: „r. 1884”. Taką laskę staroświecką, mocną, zapewniającą bezpieczeństwo, zwykli nosić starzy lekarze. No, i cóż, Watson? Co pan myślisz o tej lasce? Jakie wyprowadzasz wnioski? zapytał.

Niech wśród męczarni stanę się aniołem, By cień mych skrzydeł pływać nad jej czołem I wiecznie wszędzie ochładzał jej skronie, I niósł lekko po nad życia tonie, Choć sam z nadziei i z szczęścia wyzuty Choć sam rozdarty przebity, przekłuty Niech będę dla niej, jak żywa opieka Czemsiś na ziemi z bliska czy daleka Jak duch świętego i serca człowieka! Wszelkiego bólu pociechą, osłodą!

A teraz opowiedz mi twoją wizytę u mrs. Lyons rzekł. Nietrudno mi było domyśleć się, że jeździłeś do niej, gdyż wiem, że ona jedna w Coombe-Tracey może nam dostarczyć potrzebnych informacyj. Coprawda, gdybyś nie był rozmówił się z nią dzisiaj, ja byłbym do niej poszedł jutro. Słońce już zaszło, powietrze ochłodziło się. Weszliśmy do jaskini.

Ma bowiem przeświadczenie, że Helding z grzeczności usiadł na chwilę w „gołębniku” i wprędce, znudziwszy panienki, powróci do niej, na dawne swe miejsce. Spokojnie więc śledzi ruchy dziewcząt, ot, jak żona uśmiechająca się pobłażliwie na niewinny żart ze strony męża.

Ona już nic nie odpowiada, tylko stoi na środku pokoju, smutna, zgnębiona ujawniając w ostatnich blaskach zachodzącego słońca swą nędzę opuszczonej i oszukiwanej kobiety. Nagle porywa się i biegnie do okna. On będzie przechodził przez dziedziniec, zobaczy go jeszcze, może się uśmiechnie do niej, głowę odwróci... Nie!

Tak zatrudniona, przecież obracała głowę Na pamiętne szelestem krzaki agrestowe, Niewiedząc, że napastnik już s przeciwnéj strony Zbliżył się czołgając jak wąż przez zagony; wyskoczył z łopucha, spóyrzała, stał blisko, O cztery grzędy od niéj i kłaniał się nisko.

*Benwolio.* Jest na to rada: przestań myśleć o niej. *Romeo.* Doradźże także, jakimbym sposobem Mógł przestać myśleć. *Benwolio.* Dając oczom wolność Rozpatrywania się w innych pięknościach. *Romeo.* To byłby tylko sposób przywołania Jej cudnych wdzięków tem żywiej na pamięć.

Ale nikt nie miał odwagi wyjść na jego spotkanie. Czekaliśmy. Drzwi wreszcie otwarły się. Na progu stał ksiądz Osmólski, do trupa podobny, słaniający się. Prałat stanął za nim, podtrzymując go. Mama zerwała się naraz i klęcząc, głowę zwróciła ku wchodzącym. Z ust, spieczonych gorączką, wydarło się jedno słowo: Już?! Ksiądz Osmólski podszedł do niej, trzęsąc się.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają