United States or Seychelles ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ja czuję, widzę, że koniec, śmierć się zbliża... Nic mi już nie pomoże wola Boska!.. znów przerwał... w minutę zaś mówił: Właśnie... właśnie powiedzieć coś chciałem tobie... kochany panie Bolesławie... usiądź... i pan January wskazał swą woskowo żółtą ręką taborecik. Krasnostawski usłuchał. Poczekaj chwilę... odpocznę... wyszeptał osłabiony bardzo.

Pociemku barwił łoże we kwiaty i liście, W ciemnem łożu do niego polgnęła biodrzyście. Kształt jej wgarniał w objęcia, płonął w jej upale, A ustami wyławiał dwu piersi korale. „Kiedyż ty mnie podpatrzysz, jako w ciebie dyszę?” „Nigdy cię nie podpatrzę! Dość, że dech twój słyszę!” „Czemuż nie chcesz oczyma wyjść szczęściu na drogę?” „Pocóż jeszcze mam widzieć to, co kochać mogę?”

Lica Gowartowskiego bowiem nic nie mówią zupełnie !.. Spokój i martwota nieziemska wyryte na nich, a pogoda tylko jakaś nieuchwytna, cicha, świadczyć się zdaje, że nie czuje on już nic, a w każdym razie, docześnie na pewno nie cierpi już wcale.

*Merkucio.* Gdzież u dyabła ugrzązł Romeo! Czy był tej nocy w domu? *Benwolio.* Nie w domu swego ojca przynajmniej; mówiłem z jego służącym. *Merkucio.* Ta blada sekutnica Rozalina Na waryata go wnet wykieruje. *Benwolio.* Tybalt, starego Kapuleta krewny, Pisał do niego list. *Merkucio.* Z wyzwaniem, ręczę. *Benwolio.* Romeo mu odpowie.

A gdy rozmyślał Anhelli o tajemnicach przyszłych, zaczerwieniło się niebo i wybuchnęło wspaniałe słońce; a stanąwszy na kręgu ziemskim, nie podniosło się czerwone jak ogień. Korzystały z dnia krótkiego ptaki niebieskie i białe mewy, którym Bóg uciekać kazał przed ciemnością, i wielkiemi tłumami leciały jęcząc. Więc spójrzał na nie Anhelli i zawołał: gdzie wy lecicie o mewy?

Potem coś dłużej rozmawiać zaczęli. A chociaż Rymwid domyślał się treści. Głosu nie złowić, bo w echo wplątany. Połknęło miejsce, lub odbiły ściany. Rozmowa coraz żwawsza i zmieszana. Coraz wolniała, coraz trudniej słychać, Częściej głos pani, bardzo rzadko pana; Milczał, niekiedy zdawał się uśmiechać. Nakoniec księżna padła na kolana.

Póty Soplica tego zamku nie dostanie!.» «O! Krzyknął Hrabia, ręce podnosząc do góry! Dobre miałem przeczucie, żem lubił te mury! Choć nie wiedziałem że w nich taki skarb się mieści, Tyle scen dramatycznych, i tyle powieści! Skoro zamek mych przodków Soplicom zagrabię, Ciebie osadzę w murach jak mego Burgrabię: Twoja powieść Gerwazy zajęła mię mocno.

A nie widzieliśmy nic jaśniejszego na ziemi oprócz słońca; i nic jaśniéj migającego oprócz gwiazd które różowe i sine. Skrzydeł takich nie mają łabędzie przelatujące w maju przez ziemię naszą. A nawet uczuliśmy woń; jakby woń tysiąca kwiatów i zapach konwalii. Słysząc o tém Anhelli obrócił się do Szamana i rzekł: prawdaż to jest? a Szaman rzekł: prawda opętanyś jest przez Anioła.

Lecz któryż z bogów siłę w nim osłabił? Cóż ztąd, że zbiegłych natarczywie goni? Cóż ztąd, że bije? nikogo nie zabił. Bezwładna szabla po pancerzach dzwoni, Albo się zwija odbita żelazem Albo uchybia, albo idzie płazem

A nie było już w nim żadnéj pamięci, ale była pamięć o rzeczach które mu się zdarzyły za młodu; lecz o dniu wczorajszym nie wiedział i nie myślał o jutrze. A utrzymywał się z robaczków które nazywają czerwcem; i z nich płacił podatek Carowi, a był właśnie dzień składania daniny. Jakoż o godzinie późnéj zajechał przed chatę celnik, i napiwszy się ze dzbana dopomniał się o rzecz winną.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają