United States or Nauru ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wnoszą go na następny szczebel. Stal jakaś ściska mu mózg i trzewia. Czczość go mdli, czkawka wstrząsa mu gardło. Schneller! na szczycie. Kat bierze pętlę, próbuje w ręku, zakłada mu na szyję, poprawia węzeł z tyłu, wprost na kręgi. Ścisnął, rzemień dotknął skóry. Rzemień zimny, tak zimny, że go parzy. Dotknięcie pętli wyrywa mu duszę.

Mija jeszcze z kwadrans. W komnacie rozlega się nagle trzask silny, w ślad za tem podłoga wstrząsa się... Topolski budzi się, a ledwo otworzywszy oczy, kaszleć zaczyna: coś dusi go, w oczy się wżera... Zrywa się wystraszony i przytomnieje natychmiast. Instynktownie otwiera okno... Co to, na Boga, co to? przenika mu jednocześnie mózg pytanie.

On pociech jego nie słyszy. Patrzy, patrzy w niebo, potem spuszcza wzrok na mur przeciwległy. Kominy pobliskiego domu ostremi cieniami odbijają się w słońcu. Te silne, ciemne linie podobają się jego oczom. Opuszcza wzrok; na prawo od muru... Ten widok mąci mu mózg; w głowie ma zawrót, zamęt, druzgotanie; mdłość go ogarnia, wymiotowałby prawie, gdyby był co jadł. To szubienica.

........................................ Jutro dopiero niech będę przeklęty! Niech gwóźdź jej dłonią z piersi mi wyjęty Padnie znów ostrzem i piersi przebije! Niech jędza nudy, która we mnie żyje Mózg mój wydrąży na otchłań piekielną Jak śmierć wystygłą jak czas nieśmiertelną. Lecz jutro jutro, a nie teraz Boże!

Dnia 10 stycznia. Godzina siódma rano. Brzask szary wstał i sączy się przez okno. Siedzę na krześle zbłocony, znużony, złamany, a sen nie przychodzi do mnie. Ledwie pomnę, co się ze mną działo tej nocy, bo to już nie ma nazwy. Szaleństwo? Trwoga?... Gorzej. Jakaś odwieczna modlitwa jaskiniowców świdruje mi mózg: Grozo, Potęgo jakakolwiek jesteś bądź litościwa duszy mojej!

Z serca krew mu płynęła na mózg zatruty siwachą. Pijany był w tej chwili, pijany rozpaczą. Za nim wciąż kołatki grały. Teraz, pochylił się, porwał cały stosTygodnika” i w wodę wrzucił. Woda prysnęła białą masą, łódka zachybotała, Janek nogą w ścianę czółna kopnął. Na pohybel ci! zaklął.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają