United States or Ireland ? Vote for the TOP Country of the Week !


Oczy dziewczyny kuszące patrzyły zalotnie, paliły go, obiecywać się zdawały rozkoszy ułudę, miłość szczęście!.. Rumieniec oblał twarz mężczyzny. Ach, mieć , posiadać, i żyć jej życiem, zlać się z nią istnieniem i duszą!.. zawirowała mu w głowie myśl uporczywa.

Zwyczajny łotr byłby użył psa rozjuszonego on nadał mu jeszcze pozory piekielnej bestyi. Kupił najdziksze i największe psisko, jakie mógł dostać u handlarzy Ross and Mangles w Londynie. Przywiódł go do stacyi North Devon, odległej od Baskerville-Hall i nadłożył ogromny kawał drogi, idąc łąką i moczarami, aby go nikt nie spostrzegł.

Wspomnienia te jasne i czyste, jak lilje, plątały się bezładnie z innemi świeższemi stokroć, gdy w niej jednej znajdował spokój swój i szczęście. Powoli zacierały mu się jak we mgle, granice istot i czasów; w oczach przyćmionych łzami postać Madonny olbrzymiała, coraz podobniejszą się stając do straconej, obcej i dalekiej.

Znalazłszy się na bruku, Roman przyśpieszył kroku, i wyminąwszy kilka wąskich zaułków, znikł w bramie jednego z domów. W chwilę później dzwonił na krętych ciemnych schodach starej, jak świat, kamienicy u drzwi pomieszkania Orlęckiego. Otworzyła mu młoda, fertyczna służąca, w charakterystycznym białym czepeczku na głowie. Monsieur Orlęcki? zapytał Dzierżymirski.

Popsuły mnie te wszystkie inne, popsuły, bo trzysta czterdzieści siedem razy musiałem grać z niemi komedyę miłości. A czy która z nich była warta tego?... Przecież adwokatowa... przerywano mu półgłosem. Och!... ona!... i tu Irek mścił się za lekceważenie okazywane mu przez amatorkę kremu.

Tu obróciwszy czuły wzrok ku Telimenie, «Cóż zostaje?» a ona mu rzekła: «wspomnienie» I chcąc Hrabiego nieco ułagodzić smutek, Podała mu urwany kwiatek niezabudek.

Gdy mu ktokolwiek zrobił jaką uwagę, odpowiadał chrapliwym głosem: Odsuń się, bo cię psom oddam na pożarcie a krwią twoją drzwi mego przedpokoju pomalować każę! Miał lat dwadzieścia i skończył dwie klasy. Nie było siły ludzkiej, któraby go skłoniła do powrotu do szkół. Uczył sięprywatniedoprowadzając zwykle nauczycieli do rozpaczy, lub do dzielenia z nim nocnej rozpusty.

A to co? zapytał nagle, furmana zdziwiony Krasnostawski, wskazując spicrutą, na całe stosy czegoś, ponakrywanego płachtami. To, paniczu, meble z pałacu; pan ekonom kazał poprzykrywać tymczasem! odpowiedział zapytany. Krasnostawskiego zirytowało to niedbalstwo, względem ocalałych, i cennych, a tak dobrze mu znanych, mebli pałacowych. Zdecydował głośno.

Sortez! rozkazujący, wojskowo lakoniczny, bezustanny rozbrzmiewał głos jego i mieszał się! z bojową fanfarą bębna!.. Dzierżymirski jednak nie ruszał się wcale z miejsca przeciwnie. Wrósł jakby w ziemię; ucho jego łowiło łapczywie donośne, jędrne tony pobudki, wyobraźnia, podsycana nerwami, w rozstroju poruszona, snuła mu przed oczyma obraz fantasmagoryczny. W gmachu panował mrok...

Z szelestem spódniczek, zgrabnie ujętych małą rączką, a odkrywających modelowaną ślicznie, zgrabnie obutą, w ażurowej pończoszce, nóżkę, otarła się prawie o Krasnostawskiego wysoka dziewczyna, smukła, jak gazella, czarnowłosa, i rzuciła młodzieńcowi przelotne spojrzenie. Spotkawszy wzrok jego, palący , śmiały, rzuciła mu takie same drugie, uważniejniejsze jednak, gorętsze.