United States or Aruba ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nie znalazła nic podobnego jednak. Były tam tylko same śmiecie. Pani Melania, dumając w ten sposób, miała oczy wciąż przymknięte, niebawem znużenie wzięło górę nad jej myślami, głowa staruszki pochyliła się na piersi, cichy mrok wieczoru otulił postać marszałkowej. Zdrzemnęła się.

No, c'est tout ce qu'il faut, na razie; teraz damy sobie wielkiego i dystyngowanego nura n'est ce pas?.. A niech tam wszyscy myślą sobie, co im się żywnie podoba! zawyrokował tenże głosem stanowczym. C'est ce qui me tranquillise, zamknęłam zupełnie dziś już rachunki z towarzystwem tutejszem odparła z westchnieniem ulgi pani Melania.

Ze wzrastającem coraz bardziej współczuciem patrzyła wciąż pani Melania na brata i myślała: 0, dzieci, dzieci, pokolenia młode, jakże wy często i okrutnie ranicie serca starych!

Nic, dziecko, nie szkodzi... Posiedzę sobie, taki śliczny i ciepły wieczór... Jedźcie, jedźcie, jak się zmęczę, to powrócę! odkrzyknęła pani Melania. E, cóż znowu? zagrzmiał basem Ładyżyński. I my wracamy. Księżyc zresztą dziś niecnota nie dopisuje i chowa się ciągle... Naprzód!.. zakomenderował donośnie. Nieprawdaż? dodał ciszej, zwracając się ku siedzącej w łódce młodej parze.

Po szerokich trotuarach pierwszorzędnej ulicy snuły się tłumy. Pani Melania wpatrzyła się w nie, a w jej myślach jednocześnie szumiało: Uderz się w piersi!... Mea culpa, mea culpa! boś winna, bardzo winna!

Wyszedł przed chwilą, wróci zapewne niebawem! i na dobranoc pocałował, z uszanowaniem, rękę staruszki. Marszałkowa, nic nie mówiąc, weszła do salonu i zbliżyła się ku fortepianowi. Bonsoir, chérie! rzekła, całując Olę w głowę. Dobranoc, cioteczko! zerwawszy się z krzesła uściskała marszałkowę Dzierżymirska; poczem pani Melania skierowała się wolno do swych pokojów.

Na małym stoliku przed marszałkową leżał otwarty telegram. Opiewał on zaś lakonicznie: "Przewidzenia słuszne. Ola już po ślubie z Dzierżymirskim. Przyjeżdżam. Ładyżyński." Już może pół godziny po przeczytaniu powyższej wiadomości, nieruchomo w swym fotelu siedziała pani Melania.

Czy masz ochotę jeść teraz? spytała łagodnie brata pani Melania. Pan January, machnąwszy poprzednio ręką, zrobił głową ruch negatywy, pełny obojętności i zniechęcenia. Marszałkowa westchnęła cicho. -Będziemy jedli później! rzuciła głośno.

W wykwintnie umeblowanem swem pomieszkaniu siedziała na fotelu Melania, marszałkowa Warnicka, rodzona siostra ojca dzisiejszej Oli Dzierżymirskiej, a dotychczasowa od dzieciństwa prawie opiekunka tej ostatniej.

Oparłszy głowę o poduszki mebla, pani Melania, położyła się, i wyciągnąwszy wygodnie swe członki, przymknęła powieki, stan zaś błogi nie krępowanego niczem spoczynku owładnął nią bezpodzielnie.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają