United States or Bahamas ? Vote for the TOP Country of the Week !


I tamto światło rusza się... Czy i teraz, łotrze, będziesz przeczył, że dawaliście sobie sygnały?... Chodź-no tutaj. Mów, kto jest twoim wspólnikiem i jaki knujecie spisek? Twarz kamerdynera pociemniała od tłumionego gniewu. Nie powiem! oświadczył butnie. To moja rzecz, nie pańska. W takim razie wynoś się zaraz z mego domu! Dobrze. Jeśli trzeba, to trudno. I żebyś mi się nie pokazywał na oczy!

Więc pani widziała generała? A jakże. Widziała. Uklękła przed nim, ona, taka wobec nich dumna. Ale czegóż matka dla dziecka nie zrobi? Księżna mówi, że on był, jak z lodu. Grzeczny, zimny, obojętny, jakby to nie o życie ludzkie chodziło. O przeklęty! Bodajby... Panna Felicya zakryła jej usta dłonią. Cicho, Leonciu, uspokój się, nie przeklinaj, bój się Boga! Mów dalej. Cóż generał? A cóż?

Daj mi więc jaką radę zaczerpniętą Z długoletniego doświadczenia twego, Albo bądź świadkiem, jak ten nóż rozstrzygnie Sprawę pomiędzy mną a moim losem, Wnet zaradzając temu, czego ani Wiek, ani rozum nie mógł doprowadzić Do rozwiązania zgodnego z honorem. Mów prędko; pilno mi wstąpić do grobu, Jeśli mi powiesz, że niema sposobu. *O. Laurenty.* Stój, córko!

Ależ dobrze, dobrze, moja kochana... Lecz powiedz-że mi nareszcie, o co chodzi, bo siedzę, jak na rozżarzonych węglach, i po głowie latają mi wprost niemożliwe przypuszczenia!.. Mów prędzej, błagam cóż z Olą się stało?.. wybuchnął Gowartowski, ostatnie zaś słowa jego drgały wymówką i prośbą.

Zmiłuj się, jeszcze śmierć dodaj! Wygnanie bowiem wygląda okropniej, Niż śmierć. Zaklinam cię, nie mów: wygnanie. *O. Laurenty.* Wygnany jesteś z obrębu Werony, Zbierz męstwo, świat jest długi i szeroki. *Romeo.* Zewnątrz Werony niema, niema świata, Tylko tortury, czyściec, piekło samo!

Znalazłeś go? Mów. Przed nami stał wystraszony posługacz, Niemiec. Nie znalazłem odparł głosem drżącym. Szukałem wszędzie, ale zginął bez śladu... Słuchaj: jeżeli ten but nie znajdzie się przed wieczorem, powiem zarządzającemu i wyprowadzę się z hotelu. Znajdzie się! Obiecuję, że znajdzie się. Pamiętaj! Przepraszam cię, panie Holmes, za scenę.

*O. Laurenty.* Ja to, o panie! lubo najmniej zdolny Do popełnienia czegoś podobnego, Jestem, ze względu na okoliczności, Poszlakowany najprawdopodobniej O dzieło tego okropnego mordu; Staję więc jako własny oskarżyciel I jako własny obrońca w tej sprawie, By się potępić i usprawiedliwić. *Książę.* Mów, czegoś świadom.

Wyjedź pan stąd i nigdy tu nie wracaj. Ależ ja zaledwie przyjechałem... Dlaczego pan nie chce zrozumieć, że ta przestroga ma pańskie dobro na względzie? Raz jeszcze powtarzam: wracaj pan do Londynu zaraz, dziś wieczorem. Opuść to strony. Cicho!... Mój brat nadchodzi. Nie mów mu pan o tem ani słowa... Proszę mi zerwać parę storczyków z tej kępy traw rzekła innym zupełnie głosem.

Uwiadomiony tymczasem przeze mnie O naszym planie Romeo przybędzie; Wraz ze mną czekać będzie w owym lochu Na twe ocknienie i tej samej nocy Uprowadzi cię skrycie do Mantui. To cię uchroni od hańby grożącej, Jeśli brak woli lub niewieścia bojaźń Od wykonania tego cię nie wstrzyma. *Julia.* O, daj mi, daj mi! nie mów o bojaźni!

Przecież ja widzę, że ty nie jesteś szczęśliwy. Czemu czemu? Chciałeś mię mieć jestem twoją, na zawsze twoją. Chciałeś mię mieć tylko dla siebie, zdala od wszystkich, od niego przyjechaliśmy tutaj. Cóż ja jeszcze zrobić mam dla ciebie? Nie uwierzyłbym Bogu, gdyby mi stanął tu w płomiennym krzaku, ale tobie wierzę. ZOFIA. Ach, nie mów tego. Tak chciałabym, abyś ty choć trochę wierzył.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają