United States or Myanmar ? Vote for the TOP Country of the Week !


Błogosławię ci, pióro, którém w czas daleki Wsławiłem , i moją pierś błogosławiona, W któréj Laura mieszkała i mieszka na wieki. Nieszczęśliwy kto próżno o wzajemność woła, Nieszczęśliwszy jest kogo próżne serce nudzi, Lecz ten u mnie ze wszystkich nieszczęśliwszy ludzi, Kto nie kocha, że kochał, zapomniéć nie zdoła.

Cisza i uśpienie, prowadząc się za ręce, wstąpiły do rojących się tak niedawno od ludzi salonów, buduarów rozpostarły się wszędzie i mrokiem sennym otuliły wszystko dokoła. Paris!.. Tout le monde descend!.. Paris!..

Właśnie mu teraz szlachcic nad uchem zadzwonił, Podwakroć Wojski machnął, zdziwił się że chybił, Trzeci raz machnął, tylko co okna niewybił; mucha odurzona od tyla łoskotu, Widząc dwóch ludzi w progu broniących odwrotu, Rzuciła się z rospaczą pomiędzy ich lica; I tam za nia mignęła Wojskiego prawica: Raz tak był tęgi, że dwie odskoczyły głowy, Jak rozdarte piorunem dwie drzewa połowy; Uderzyły się mocno oboje w uszaki, Tak że obojgu sine zostały się znaki.

Odmienny bowiem rzeczywiście od furkotu kół bryki, czy też innego pojaździku, stłumiony, jednostajny i nieco głuchy przerywał ciszę przestrzeni turkot powozowy, regularny. Niebawem też zgrabny faeton wyłonił się z obłoków pyłu; konie siwe, w angielskich szorach, zaprzężone w leje, i dwoje ludzi siedzących na koźle, ubranych w liberyę granatową, ze złotymi guzikami.

Prosty szlifierz, z dwu szkieł powiększających zrobił zabawkę, Galileusz zaś, jeden z najuczeńszych ludzi swego czasu zrobił lunetę. O ile rozum Galileusza był wyższy od rozumu rzemieślnika, o tyle i wynalazek lunety jest wyższy od wynalazku zabawki. Tak tedy w drugiéj, najważniejszéj części naszego wykładu, dowiedzieliśmy się dwu rzeczy.

To zbudzona dzwonieniem swej pani, śpiąca w sąsiednim pokoju służąca, wołaniem, błaga o pomoc! W sypialni zaś już nie ma nikogo. Wyskoczywszy zręcznie oknem, Topolski stoi teraz w parku i obrzuca spojrzeniem płonący pałac. Widzi w oddali ludzi kilkanaście, ekonoma, parobków i służbę dworską, a w dali zapomnianą przezeń całkiem sylwetkę marszałkowej...

Wiele lat przeszło od tej chwili. Życie zgięło mnie ku ziemi i zahartowało serce. Szron jesieni padł na kwiaty mej młodości i na wspomnienia lat dziecinnych, warząc jedne, zmiatając inne bez śladu. Widziałem cierpienie i ludzi, co z cierpienia umierali, patrzałem na konwulsye konających, słyszałem jęki rannych.

Tak unikał dotąd ludzi, tak uciekał od nich, by być samym tylko z Olą, by bez zamącenia niczem pić szczęście chwili i miłością w sobie wszystko zagłuszyć!..

Przybyła poprawiła się na krześle, zrobiła minę słodszą jeszcze, i zmieszana nieco przemówiła: Mój mąż, znając tak dobrze szanownego pana prezesa, tak często wspominał mi o jego szlachetności, zacności, dobrem sercu, że... tu przerwała na chwilę, widząc zdumioną minę Dzierżymirskiego, poczem ciągnęła znów dalej, straciwszy widocznie wątek poprzednich myśli, bo nie dokończyła już poprzedniego zdania: Mój mąż, Nepomucyn, zawsze mawiał mi takich ludzi potrzeba nam więcej, jak prezes Dzierżymirski; ludzi hartu, żelaznej woli, inteligencyi rzutkiej, prawości charakteru... O, mój mąż bardzo, bardzo cenił pana prezesa... i zawikławszy się ponownie w wygłaszane przez się pochwały, nieznajoma zatrzymała się chwilę.

A zewsząd tłoczy się stek ludzi, zdarzeń, Co rwie mnie silnie w dalszą przestrzeń bytu! Lecz we mnie samym wymiera świat marzeń! Schną łzy miłości, gasną skry zachwytu. Bo gdzie tknę ręką, płazy napotykam Ruchawe, chłodne moich bliźnich dłonie, Gdzie wzrokiem sięgnę, głąb dusz ich przenikam A tam fałsz czyha, lub żar złości płonie! Wszyscy szlachetni! tak brzydzą się złotem!

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają