United States or Guinea ? Vote for the TOP Country of the Week !


Przez cały dzień deszcz padał. Myślałem o mordercy na bagnie. Ciężko zawinił, to prawda, ale też ciężko odpokutowuje swą zbrodnię. Potem zastanawiałem się nad tajemniczym nieznajomym, który nas śledził z dorożki. Jeżeli to on ukazał mi się na tle księżycowej tarczy, musi teraz moknąć. Wieczorem wziąłem płaszcz i wyszedłem na bagno. Wiatr smagał mnie po twarzy, deszcz lał się za kołnierz.

Dziękuję wam! Lakonicznie rzucił nagle nieznajomy, prosto w piegowatą i czerwoną twarz babiny i odwróciwszy się z pośpiechem, podniósł kołnierz paltota, wtulił w niego głowę, nasunął na oczy kapelusz i począł iść bardzo szybko, wkrótce zaś puścił się prawie że biegiem.

Mój przyjaciel umilkł, ale nie odrywał oczu od portretu. Dopiero po naszem rozejściu się na spoczynek dowiedziałem się, dlaczego to płótno budzi w nim tak żywo zaciekawienie. Zaprowadził mnie znowu do jadalni ze świecą w ręku i przysunął do portretu. Co cię uderza? zapytał. Ogarnąłem wzrokiem duży kapelusz z piórami, złociste loki i koronkowy kołnierz; wpatrywałem się w rysy chłodne, surowe.

Won bydlę! mówił, chwytając chłopca za kołnierz, „won! pan wrócił!” Kucharz nie dawał znaku życia i tylko z kuchenki dobywał się wązki pasek dymu, który się nad drzewa owocowe wznosił. Janek na lipę przed oknami patrzał, i przypominał sobie, którego to było roku, gdy piorun w nią uderzył. Pan sędzia wtedy do Żytomierza na wybory pojechał.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają