United States or Mali ? Vote for the TOP Country of the Week !


Złote ściernisko krzyczy w słońcu, jak ruda szarańcza; w rzęsistym deszczu ognia wrzeszczą świerszcze; strąki nasion eksplodują cicho, jak koniki polne. A ku parkanowi kożuch traw podnosi się wypukłym garbem-pagórem, jak gdyby ogród obrócił się we śnie na drugą stronę i grube jego, chłopskie bary oddychają ciszą ziemi.

Przeto, co myślał, co czynić przystało, Stanowi wyznać otwarcie i śmiało. Oczekiwany, wjechał do podwórka, Wybiegł Stanisław, i matka, i córka, Głaszczą koniki i wiążą u płotu, Cieszą się wszyscy z prędkiego powrotu, Z taniości kupna i koników radzi; Sam je Stanisław do stajni prowadzi, Rychłą wieczerzę rozkazuje matce.

Krwawy blask jego rozświetlał panujące wokoło nieprzejrzane ciemności, torując w ten sposób w ślad za jeźdźcem drogę małemu koczykowi, zaprzężonemu w cztery bułane żwawe koniki. W powoziku siedział Bolesław Krasnostawski, otulony burką i obłożony pakunkami. Jechał właśnie od kolei, a powracał z podróży swej do miasta.

Idź, Hanko, przez dziedziniec, Słyszę tentent na moście I kurzy się gościniec Czy nie jadą tu goście? Idź na gościniec i w las, Czy kto nie jedzie do nas?” „Jadą, jadą w stronę, Tuman na drodze wielki, Rżą, rżą koniki wrone, Ostre błyszczą szabelki. Jadą, jadą panowie, Nieboszczyka bratowie!” „A witajże! czy zdrowa? Witajże nam, bratowa! Gdzie brat?” „Nieboszczyk brat Już pożegnał ten świat.”

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają