United States or Hungary ? Vote for the TOP Country of the Week !
Słońce ostatnich kresów nieba dochodziło, Mniéj silnie ale szerzéj niż we dnie świeciło, Całe zaczerwienione, jak zdrowe oblicze Gospodarza, gdy prace skończywszy rolnicze Na spoczynek powraca: już krąg promienisty Spuszcza się na wierzch boru, i już pomrok mglisty Napełniając wierzchołki i gałęzie drzewa, Cały las wiąże w jedno i jakoby zlewa; I bór czernił się nakształt ogromnego gmachu, Słońce nad niém czerwone jak pożar na dachu; Wtém zapadło do głębi; jeszcze przez konary Błysnęło, jako świeca przez okienic szpary, I zgasło.
Z wiatrem, co strzechy i konary walił, Do nas wróg przybył i wioskę zapalił. Dzień to był sądu! Śród płaczu i gwaru, Wśród ciemnej nocy, wichrów i pożaru Razem rolnicy ku obronie bieżą, Razem się wojsko ciśnie za grabieżą; W tej walce z dymem poszła nasza strzecha. Wtedy mi córka, jedyna pociecha, Znikła bez śladu.
Słowo Dnia