United States or Botswana ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Romeo.* O! Julio, Przysięgam na ten księżyc, co wspaniale Powleka srebrem tamtych drzew wierzchołki... *Julia.* O! nie przysięgaj na księżyc, bo księżyc Co tydzień zmienia kształt swej pięknej tarczy; I miłość twoja po takiej przysiędze Mogłaby również zmienną się okazać. *Romeo.* Na cóż mam przysiądz?

Uwiadomiony tymczasem przeze mnie O naszym planie Romeo przybędzie; Wraz ze mną czekać będzie w owym lochu Na twe ocknienie i tej samej nocy Uprowadzi cię skrycie do Mantui. To cię uchroni od hańby grożącej, Jeśli brak woli lub niewieścia bojaźń Od wykonania tego cię nie wstrzyma. *Julia.* O, daj mi, daj mi! nie mów o bojaźni!

Idź, obudź Julkę, ubierz co żywo, Ja pogawędzę tymczasem z Parysem. Spiesz się, nie marudź; pan młody już przyszedł. Co tchu się zwijaj. Pokój Julii. Julia w łóżku. *Marta.* Panienko! Julciu! Jak się to zaspało! Wstawaj, gołąbku! Wstawaj! Wstydź się, śpiochu! Panienko! duszko! rybko! Ani mrumru!

*Marta.* Jużem ucichła przecie. Pan Bóg z tobą! Ty jesteś perłą ze wszystkich niemowląt, Jakie karmiłam. Gdybym jeszcze mogła Patrzeć na twoje zamęście!... *Pani Kapulet.* Zamęście! To jest punkt właśnie, o którym chcę mówić. Powiedz mi, Julio, co myślisz i jakie chęci twoje we względzie małżeństwa? *Julia.* O tym zaszczycie jeszcze nie myślałam. *Marta.* O tym zaszczycie!

Folguj dla Boga, choć chwilkę, Czyliż nie widzisz, że ledwie oddycham? *Julia.* Ledwie oddychasz, kiedy masz dość tchnienia Do powiedzenia, że ledwie oddychasz? To tłómaczenie się twoje jest dłuższe Od wieści, której zwłokę nim tłómaczysz; Maszli wieść dobrą czy złą? niech przynajmniej Tego się dowiem, poczekam, na resztę; Tylko mi powiedz: czy jest złą, czy dobrą?

*Julia.* O której godzinie Jutro mam przysłać? *Romeo.* O dziewiątej. *Julia.* Dobrze. Dwudziestoletni to termin. Nie pomnę, Pocom tu ciebie znowu przywołała. *Romeo.* Pozwól mi czekać, sobie przypomnisz. *Julia.* Zapomnę znowu, po co czekasz, pomnąc O twojej tylko lubej obecności. *Romeo.* A ja wciąż czekać będę, abyś ciągle Zapominała, sam zapominając, Że mam gdzie inny dom jak tutaj.

*Benwolio.* Idę; próżno szukać Takiego, co być nie chce znalezionym. Ogród Kapuletów. *Romeo.* Drwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany. Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna! Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem! Wnijdź cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę, Która zbladła z gniewu, że ty jesteś Od niej piękniejszą; ukarz zaćmieniem Za jej zazdrość; zetrzyj do reszty!

*Marta.* Niema czci, niema wiary, niema prawdy, Niema sumienia w ludziach; sama zmienność, Sama przewrotność, chytrość i obłuda. Pietrze! dajno mi trochę akwawity. Te smutki, te zgryzoty, te cierpienia Robią mię starą. Przeklęty Romeo! Hańba mu! *Julia.* Bodaj ci język oniemiał Za to przekleństwo!

*Julia.* Czy nie wiesz, nianiu, kto jest ten pan? *Marta.* Ten, tu? To syn starego Tyberya. *Julia.* A tamten, Co właśnie ku drzwiom zmierza. *Marta.* To podobno Młody Petrycy. *Julia.* A ów, tam na prawo, Co nie chciał tańczyć? *Marta.* Nie wiem. *Julia.* Spytaj, proszę, Jak się nazywa. Jeżeli żonaty, Całun mię czeka zamiast ślubnej szaty.

Romeo nie zrodzon Do hańby; hańba-by wstydem spłonęła Na jego czole, bo ono jest tronem, Na którym honor śmiałoby mógł zostać Koronowanym na monarchę świata. O, jakże mogłam mu złorzeczyć! *Marta.* Chceszże Zbójcę krewnego twego uniewinniać? *Julia.* Mamże potępiać mojego małżonka? O biedny! któżby popieścił twe imię, Gdybym ja, od trzech godzin twoja żona, Miała je szarpać?