United States or North Korea ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wyjrzawszy zaś już odważniej nieco, trącił srebrzysty lśniącą taflę laguny, zadrgał siecią światła na powierzchni wód, a niebieskawą ścieżyną dotknąwszy się ich pieszczotliwie, otworzył nagle perspektywę daleką, hen! ku Lido-na morze... W niezamąconej niczem ciszy, starożytne zegary licznych kościelnych i klasztornych wieżycach wybijać poczęły rytmicznie którąś godzinę.

Chciał okazać swą siłę i zatrzymać w swym uścisku, lecz wysunęła mu się z rąk. Drogi, muszę już iść, muszę wrócić koniecznie. Dzwoniły stada już szósta. Spostrzegą, żem wyszła. Skoczyła na następny kamień, i znów na kamień wreszcie wybiegła na brzeg. Kochany, drogi, do jutra. Pomknęła przez gąszcz zieloną; mignęła raz i drugi jasnoróżowa jej suknia. Ledwie zdążył rzucić w ślad za nią: Do jutra.

Skoro milczący Wiesław usiadł w chatce, Matka go z córką o zdrowie pytały; Milcząc, Bronice dał gościniec mały. Przybył też razem i sąsiad ciekawy, Dobry do rady, dobry do zabawy, Jan, co za stołem niejednym już siadał, Jak mądrze myślał, tak i prawdę gadał. Ale się wszystkim dziwno wydawało, Że Wiesław smutny i mówi tak mało.

Natomiast zmierzch szary już obecnie wychylał się skądś nieśmiało, ślizgał się po gładkiej tafli jeziora, przechadzał po dwóch, krytych daszkiem, drewnianych mostach, starożytnych i wąskich, a omraczając sześciokątny czubek, położonej tuż przy jednym z nich, oryginalnej wodnej wieżycy, swawolnie zdawał się zatapiać , jedynaczkę, sterczącą zabawnie pośród wód szafiru.

W chwili, gdy pan January stanął w oknie gabinetu, z którego krajobraz ten cały, jak na dłoni, można było objąć okiem nad otaczającemi Gowartów wkoło równinami, pełnemi nieujętego jakby smutku i niewysłowionej dziwnej tęsknoty nad zadumanymi jarami, sennymi łanami i bielejącymi szerokimi traktami z wolna gasła właśnie jesienna noc, pogodna, a z nieba, stopniowo niknąc, pierzchały ostatnie gwiazdy... Jeszcze tylko mgły przedporanne błąkały się tam i ówdzie, półmrok zaś szarawy przedświtu, walczący z cieniami nocy, coraz bardziej zwycięski, hardy, panoszył się już dokoła.

Z tych trzech praw, przejawiających się w odkryciach i wynalazkach, wyciągnąć możemy ważne wnioski. I tak. Nie tylko ten naturalista ma zasługę, który po odległych jeździ krainach, aby tam jakieś nieznane dotąd zwierzę lub roślinę odkryć, ale i ten, który na miejscu bada bliżéj sposób życia dawniéj już znanych istot.

Pan Stanisław został za życia pogrzebanym, modlono się już z góry za niego, a pusta, niefrasobliwa młodość, nie znająca zapewne jeszcze, co to ból prawdziwy i żal po drogiej sercu stracie poszła dalej, śmiech zaś jej srebrzysty odbił się raz jeszcze na zakręcie alei o ukryty w drzew cieniu pomnik okazały.

Nie licząc już śmierci sir Karola, w ciągu dwóch dni wpadaliśmy z jednego zdziwienia w drugie, łamiąc sobie głowę: to nad drukowanym listem, to nad zjawieniem się szpiegów, nad zniknięciem żółtego, to czarnego buta. Odnalezienie żółtego było nowym sękiem.

Tak i na wiosnę ptak okrąża pola, Płochy i dumny, ufny w siłę młodą, Rzeki i skały przebywa z swobodą, miłym głosem zwabiony zostaje I odtąd jedne zamieszkuje gaje, Gdzie lube szczęście i pokój znachodzi. Te prawa mają, naturę młodzi! Za nic już wszystko, gdy na całe życie Wolną mu teraz drogę zagrodzicie.

A oto na owym pruchnie człowieka chodziły skry..... jak owe iskierki które na spalonym papierze błędne i snujące się w różne strony. Przybliżywszy się więc Szaman ku dzieciątkom rzekł: nie lękajcie się; Bóg z wami. Ogień przestraszył was jak gołąbki spiące, aleśćie zasypiały w domie pożaru i ciałka wasze już więdły. I wyciągały do starca raczki owe dzieciny krzycząc: staruszku weź nas z sobą!

Słowo Dnia

wyłoniła

Inni Szukają