United States or Micronesia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wreszcie on wstaje, ociera starannie wąsy i raz jeszcze podchodzi do lustra. Ona wie dobrze, co to znaczy. Za chwilę koteczek wyjdzie a ona, ona, zostanie sama! na cały wieczór, na długi, smutny wieczór! Zapewne jest do tego przyzwyczajona. Ale dziś szczególnie jej smutno. Wszak to dziś rocznica ich ślubu... On o tem zapomniał zupełnie...

Bardzo mnie pan zaciekawia. Jeszcze jedno pytanie. Czy furtka była zamknięta? Zamknięta na klucz i zaryglowana. Jak jest wysoka? Ma około 4-ch stóp. A więc można łatwo przesadzić? Tak. A jakie ślady znalazłeś pan przy furtce? Żadnych, któreby mogły zwrócić uwagę. Czyżeś pan nie oglądał ziemi dokoła? I owszem, oglądałem. I nie dostrzegłeś pan żadnych śladów? Były bardzo niewyraźne.

Wbrew zapowiedzi, danej pani Oli jeszcze na raucie, przyśpieszył Topolski swój przyjazd do odziedziczonych w pobliżu Gowartowa dóbr swoich "Szczęsnaja". Bawił już tu przeszło od sześciu tygodni, będąc nader częstym gościem osamotnionej prezesowej Dzierżymirskiej; Ola zaś, nie mająca prawie tu ni rozrywki, ni towarzystwa żadnego, zazwyczaj niezmiernie mu rada była.

Wreszcie Seweryn ocknął się pierwszy. Czy jest jeszcze co więcej? zapytał. Jest proszę pana, pokój mamy i taty, dziecinny, jadalny, kuchnia, pasaż i schowanko recytował mały. Przez uchylone drzwi prowadzące do dalszych pokojów, wyjrzała mała dziewczynka. Chłopiec przybrał poważną minę.

O ile można przypuszczać, te słowa zostały wycięte scyzorykiem. Nie; nożyczkami i to bardzo ostremi i krótkiemi. Po wycięciu naklejono je gumą na papierze. Ale dlaczego słowo: trzęsawisko zostało wypisane ręcznie? Bo niema go w artykule. Czy coś jeszcze zwróciło pańską uwagę, panie Holmes? pytał sir Henryk. Dostrzegam parę wskazówek, choć starano się zatrzeć wszelkie ślady.

Szli wolno czas jakiś, pomimo woli zamyśleni. Tak, pani przemówił Topolski, snać błądząc jeszcze myślą hen, daleko, na szczytach Alp, w Szwajcaryi wrażenie to było tak silnem, nie zapomnę go do końca życia. I wie pani? dorzucił, z uśmiechem dziwnym i nagłym o czem mimo woli pomyślałem w owej uroczystej chwili, gdy pierwszy promyk słońca ozłocił cypl śnieżny "Mont Blanc?"

Tyle było bezwiednego komizmu w stukaniu tem i w poirytowanym głosie, zaspanym jeszcze, że Dzierżymirscy roześmieli się wspólnie i szczerze.

Jedno mieć tylko, jedno biedne dziecko, Jedną uciechę i jedną pociechę, I zabiera śmierć nielitościwa! *Marta.* O smutny, smutny dniu! o dniu żałosny! Najopłakańszy, najniefortunniejszy, Jaki widziałam w życiu kiedykolwiek! O, dniu! o, smutny dniu! O, dniu żałosny! Nie było nigdy jeszcze dnia takiego. O! stokroć smutny dniu, stokroć żałosny. *Parys.* Okrutna, sroga, świętokradzka śmierci!

A jednak, wszak i on kochał Olę: Któż by wątpił o tem, gdyby tylko mógł spojrzeć na ukrytą, starannie od ludzkiego oka, a zapisaną kartę jego tak niedawnej jeszcze przeszłości. W tej chwili Roman, przeżywając jakby w myślach swych, poza teraźniejszością i lata minione, wzdrygnął się, brwi zmarszczył, i machinalnie spojrzał przed siebie. Zupełnie spowił już morze mrok ciemny.

Wziąwszy zaś jeszcze pod uwagę uśpiony wyrzut sumienia i chęć zmazania plamy z własnej uczciwości przyszłość ta, przed chwilą jeszcze wymarzona, idealna... już teraz przed wzrokiem Romana pokrywała się cieniem. Samowiedza powyższa pokryła chmurą na chwilę piękne rysy Dzierżymirskiego.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają