United States or Estonia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ach, jakże słodką jest miłość naprawdę, Kiedy jej mara taką rozkosz sprawia! Wieści z Werony! Cóż tam, Baltazarze? Czy mi przynosisz list od Laurentego? Co robi Julia? Czy zdrów jest mój ojciec? Jak się ma Julia? Po raz drugi pytam, Bo nie ma złego, jeśli jej jest dobrze.

Mnie jest bez ciebie bardzo ciężko ale nie mylisz się mnie się nic nie stanie, mnie się nie może nic stać... ANDRZEJ. Ale jest mi ciężko. I trzeba to kryć. Oni nie wiedzą o niczem. Ty dla nich jesteś na wsi. Ja nigdy nic nie kryłem przed matką, ale matka moja nawet sobie nie wyobraża, że coś podobnego być może; jej się w głowie pomiesza, jeśli się dowie... ZOFIA. Andrzeju, miej litość nademną.

*Tybalt.* Sądząc po głosie, z Montekich to któryś. Dajno mi rapir, chłopcze. Jak się waży Ten łotr tu wchodzić i kłamaną larwą Szyderczo naszej urągać zabawie? Na krew szlachetną, co mi wzdyma serce, Nie będzie grzechu, jeśli go uśmiercę. *Kapulet.* Tybalcie, co ci to? Czego się zżymasz?

A tak, serce, jutro odpust u mnie, roboty huk!.. Każ zaprzęgać, jeśli łaska, a ja tymczasem w ogrodzie poczekam i modlitwy swe przedwieczorne odmówię. W tej chwili służę księdzu dobrodziejowi... rzucił w półukłonie Krasnostawski i znikł za drzwiami. Ksiądz zajrzał jeszcze do chorego; pozostawiony na opiece staruszki-klucznicy, z pogodą na obliczu swem dziwną leżał on spokojnie.

Jeszcze słów parę, a potem dobranoc, Drogi Romeo! jeśli twoja skłonność Jest prawą, twoim zamiarem małżeństwo, To mię uwiadom jutro przez osobę, Którą do ciebie przyślę, gdzie i kiedy Zechcesz dopełnić obrzędu; a wtedy Całą przyszłość u nóg twoich złożę I w świat za tobą pójdę w imię Boże. Panienko! *Julia.* Idę. Lecz jeśli mię zwodzisz, To cię zaklinam... Julciu! *Julia.* Zaraz idę.

Przed chwila, myślałem: pod jakimby pozorem wymknąć się od dziwaka; teraz zaczynał mnie zaciekawiać, ale znając jego przekorną naturę, wiedziałem, że nic mi nie powie, jeśli się zdradzę z ciekawością. Chodzi zapewne o jaki nowy proces? rzekłem obojętnie. Ho, ho! mój chłopcze, źle się domyślasz. Słyszałeś zapewne o zbiegu, ukrywającym się na bagnie? Drgnąłem mimowoli.

O, pani, jeśli tylko znajdziesz kogo, Co się podejmie podać mu truciznę, Ja przyrządzę, by po jej wypiciu Romeo zasnąć mógł jak najspokojniej. Jakże mię korci słyszeć jego imię, I nie módz zaraz dostać się do niego, By przywiązaniu memu do Tybalta Dać odwet na tym, co go zamordował. *Pani Kapulet.* Znajdź ty sposoby, ja znajdę człowieka. Terazże mam ci udzielić, dziewczyno, Wesołych nowin.

Złocista kapa księdza migała po nad głowami ludzi. Głuchy szmer niechęci i gniewu przebiegał szeregi. Jakto? nie będzie skandalu? cóż sobie myśli ta głupia dziewczyna, zwodząc ludzi w ten sposób?... e! kto wie to pewnie jakaś ulicznica, to dziecko, kto wie, czy to pana młodego, skoro ona nie śmie do oczów mu stanąć... Tak! tak!... taki porządny mężczyzna wie, co robi, jeśli porzuca.

A lękała się zmazać słowami nieczystemi mówiąc: oto nas dwoje na ogromnéj pustyni, więc nas Bóg pewnie słucha i na nas patrzy; a jeśli o rzeczy dobre prosić go będziemy to nie opuści nas. Przyszedł więc dzień sybirski, a słońce nie zachodziło lecz biegało niebem, jak koń w zawodzie z płomienistą grzywą i z białém czołem.

I serce ma podobne do dawnéj świątyni, Spustoszałéj niepogód i czasów koleją, Gdzie bóstwo nie chce mieszkać, a ludzie nie śmieją. Patrzysz mi w oczy, wzdychasz, zgubna twa prostota, Lękaj się jadu, który w oczach źmii płonie, Uciekaj nim cię oddech zatruty owionie, Jeśli nie chcesz kląć reszty twojego żywota.

Słowo Dnia

wyłoniła

Inni Szukają