United States or France ? Vote for the TOP Country of the Week !


Pyląc, uderzył w piach drogi spróchniały, Poszperał w krzaku, co lśniąc się kołysze, Strącił liść z wierzby, przyciemnił głaz biały I ustał, w nagłą zasłuchany ciszę. Teraz mu patrzeć, jak wierzchem obłoku Tęcza, bezmiary objąwszy, rozkwita, Poprzerywana i niecałkowita, Jakby się śniła zmrużonemu oku.

Gdy z krzaków berberysu podnosił się po peryodzie pijaństwa zaciskał silnie pięści, jakby probując, czy cała wola pozostała w nim jeszcze, czy nie spływa razem z umysłem w ten cień niepochwytny, który go otoczył i do karczmy iść kazał. I z pięściami jeszcze zaciśniętemi szedł prosto do kredensu, do swego tapczana, na którym wylegiwał się w czasie jego nieobecności Józiek.

To jedźmy, nie sądziłam nigdy, by już tyle czasu minęło... O czemże tak dumała moja pani? zapytał Roman, z uśmiechem. A ty? odpowiedziała pytaniem Ola. 0... ja?.. nic ciekawego odparł pośpiesznie Roman, i jakby pragnąc, by powtórnie nie pytano go o to samo, odwrócił się szybko do gondoliera, informując go, dokąd ma ich zawieźć.

Chwilę jeszcze s szpaleru przez majowe zwoje Przeświecało coś na wskróś jakby oczu dwoje. Samotny Hrabia długo jeszcze stał w ogrodzie: Dusza jego jak ziemia po słońca zachodzie, Ostygała powoli, barwy brała ciemne: Zaczął marzyć, lecz sny miał bardzo nieprzyjemne. Zbudził się, sam niewiedząc, na kogo się gniewał; Niestety mało znalazł! nadto się spodziewał!

A taka cisza na ten czar pobliski Szła zdala, jakby wiek mijał za wiekiem, Nie czyniąc zmiany, nie tykając wcale Pilnie ku słońcu roziskrzonych kwiatów, Ani świegotu skowronka w upale Południejących nieustannie światów, Na których błękit wsparł się mimochodem.

My tak chwalimy Anglię, tak lubimy naśladować Anglię, ale zawsze tylko w świetnym objawie gotowych rezultatów , nie zaś jakby należało w ciężkim tych rezultatów porodzie, a nadewszystko nie w ludu tego mądrej poradności i roztropnej oględności.

Niepodobna było zmiarkować, skąd płynie ten głos okropny. Stapleton spojrzał na mnie z zagadkowym wyrazem twarzy. Dziwne te bagna, prawda? rzekł jakby z dumą. Co to takiego? spytałem. Włościanie powiadają, że to pies Baskervillów upomina się o zdobycz. Słyszałem ten głos parę razy, ale nigdy jeszcze tak wyraźnie, jak dzisiaj. Dokoła nie było widać żadnego żywego stworzenia.

I jednocześnie reakcya nagła wstąpiła weń. Jakiś przypływ jakby dobroci zalał mu duszę, serce; zarazem zaś pomyślał: Nazwano mnie "najszlachetniejszym", ha-ha-ha!.. Ironii może w tem wiele, ale... jednak... dlaczegóżbym i ja czasami nie miał być szlachetnym?

Wreszcie w pożegnalnym rytmie ostatnie, donośne, słowa pieśni zabrzmiały polały się lawą jakby ekstazy, rozkoszy, upojenia, wstrząsnęły ścianami cichej komnaty, a dobiegły tu, pod stopy Dzierżymirskiego, i zgasły... Nastała drobna chwilka zupełnego milczenia, poczem, zgłuszony nieco oddaleniem, zabrzmiał oklask przeciągły, długi, szczery...

Gdy drzwi otworzyłem, zdało mi się, że w mieszkaniu był pożar; światło lampy ukazywało się jakby za czarną mgłą. Po chwili zmiarkowałem, że dym pochodzi nie od ognia, lecz od mocnego tytoniu. Wśród kłębów ujrzałem Holmesa w szlafroku. Siedział w fotelu z fajeczką w ustach. Na stole leżało kilka zwitków papieru. Odkaszlnąłem. Zaziębiłeś się? spytał. Nie, ale można się tu udusić. Otwórz okno.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają