United States or Democratic Republic of the Congo ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wojski chlubnie skończywszy łowy wraca z boru, A Telimena w głębi samotnego dworu Zaczyna polowanie. Wprawdzie nieruchoma Siedzi z założonemi na piersiach rękoma, Lecz myślą goni źwierzów dwóch; szuka sposobu Jakby razem obsobaczyć i ułowić obu: Hrabię i Tadeusza. Hrabia panicz młody. Wielkiego domu dziedzic, powabnéj urody; Już trochę zakochany! cóż? może się zmienić!

Trzy lata temu ciągnął dalej niebawem ożeniłem się z miłości, bez grosza... rysy, dość regularne Zielińskiego ożywiły się promieniem wewnętrznym kochałem , moją Maniutę, tak, jak kocham do dziś dnia jeszcze, choć jak nie miała, tak i nie ma ani szeląga posagu!.. Obecnie mam troje drobiazgu... tu z kolei twarz gościa Romana zasępiła się smutnie, zatrzymał się, jakby trudno mu było wykrztusić resztę, czoło zaś białe pociemniało mu od rumieńca jednem słowem dokończył w domu u mnie nędza!..

Strój koloru murawego, A odcienia złocistego, Murawego dla murawy, Złocistego dla zabawy. Zaszumiało, zawrzało, a to właśnie z dąbrowy Wbiegł na chóry kościelne krzepki upiór dębowy I poburzył organy rąk swych zmorą nie zmorą, Jakby naraz go było wespół z gędźbą kilkoro. Rozwiewała się, trzeszcząc, gałęzista czupryna, I szerzyła się w oczach niewiadoma kraina.

Weź, Wicek, weź!... to pieniądze z uczciwego zarobku! Jak Boga kocham! Koszule po nocach szyłam!... weź... to nie z „tego”!... Kłamała, cała potem oblana, pełna wysiłku nerwowego. Wreszcie, udało się jej pieniądze w rękę brata wcisnąć. A! Nareszcie! Odetchnęła pełną piersią, jakby się ciężaru zbyła. Lecz on stał przybity i upokorzony, ściskając w ręku szmatę z pieniędzmi.

Jak Eter w świecie, tak jest w twojej duszy Błękit odwieczny, niebieski, kryjomy; Co wtedy tylko staje się widomy, Gdy się na poprzek rozedrze i wzruszy Gdy się w wir myśli rozbije, rozłamie, I w myślach własnych, jakby w gwiazd szeregu Ujrzy odwieczne światła swego znamie, Sam siebie porwie do życia i biegu!

Wzdrygnął się przed tym obrazem dyrektor, i jakby pragnąc odeń uciec wyszedł gwałtownie z sali. Chciał iść gdziebądź w pole, ale mimowoli tyloletniem przyzwyczajeniem wiedziony skierował się przez podwórze do domku swego, naprzeciw fabryki.

Doszły do jakiegoś dębu, a Baba-Dziwo stuknęła w drzewo po trzykroć swoją pałeczką. Dąb się otworzył i oczom olśnionej Rózi, ukazały się piękne, wymarzone szaty, tak cudne, że chyba cudniejszych nie było na świecie. Pantofelki były jakby szklane, bo były z samych djamentów.

Nawet kurtka szczelnie na dwa rzędy zapięta, opinała silnie pierś zapadłą jak mogiłę wszystkich pragnień i porywów... Całe ciało, długie, złożone, jakby na zawiasach, przylegało doskonale do linij i zagięć sofy prostej, twardej, równej pomimo banalnego kształtu naśladującego wschodnie stosy poduszek.

Jego rozwarta paszcza ziała ogniem, z oczu sypały się iskry, cały pysk był jakby w płomieniach. Najstraszniejsza zmora nie mogła być straszniejszą od tego piekielnego zwierza, wyłaniającego się ku nam z ciemności. Dziki zwierz biegł śladami naszego przyjaciela w podskokach... Byliśmy tak przerażeni tem zjawiskiem, że nie wystrzeliliśmy w porę. Pies przebiegł mimo nas.

Wydostał się na daleką, zrzadka zabudowaną aleję i tam na pierwszej napotkanej ławce siadł... Zmierzch zapadał i w suchem powietrzu zachód płonął jeszcze ognistą czerwienią; lecz ku zenitom nieba nad głowami czerwień jaśniała, żółkła nieuchwytnym szeregiem odcieni rozpływała się w głębokiem zielono-błękitnem sklepieniu, gdzie kilka gwiazd lśniło, jakby srebrne szpilki.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają